„Czuję, że zaprzepaściłam szansę na wykształcenie”. Ten szczery wpis matki 3 dzieci pokochały tysiące kobiet

Odważyła się powiedzieć, jak wygląda mroczne oblicze macierzyństwa.
„Czuję, że zaprzepaściłam szansę na wykształcenie”. Ten szczery wpis matki 3 dzieci pokochały tysiące kobiet
Fot. Facebook.com (www.facebook.com/findingcoopersvoice)
28.11.2022
Katarzyna Lemanowicz

Bycie matką w reklamach i mediach społecznościowych kontra bycie matką w prawdziwym życiu - to dwa zupełnie różne światy. Obrazki na temat macierzyństwa, które oglądamy w telewizji i Internecie nijak mają się do tego, co codziennie przeżywają miliony matek. Owszem, kochają swoje dzieci do szaleństwa, ale czasami chciałyby po prostu zniknąć i spędzić chociaż godzinę w całkowitej samotności. 

Zobacz również: Tak naprawdę wygląda życie pracującej mamy. Emocjonalny wpis otwiera oczy

Nic dziwnego, że reklamy idealnego macierzyństwa wywołują u tysięcy matek wyrzuty sumienia, a nawet wpędzają w depresję. Dlatego szczerze posty na temat realiów bycia mamą cieszą się tak olbrzymią popularnością. Jeden z ostatnich wywołał prawdziwą furorę w Internecie.

Jak zmienia się życie gdy ma się trójkę dzieci

Jego autorką jest 36-letnia blogerka Kate Swenson, która w boleśnie szczerych słowach opisała, jak bycie mamą trójki dzieci, w tym syna z ciężkim autyzmem, zmieniło jej życie. Mimo że nie zamieniłaby go na nic innego, wcale nie oznacza to, że czasami jest jej niewyobrażalnie ciężko. 

Cześć, mam na imię Kate, mam 36 lat i cierpię na poważny przypadek utraconej tożsamości. A może to po prostu kryzys wieku średniego. Albo depresja poporodowa. A może jestem po prostu zmęczona, mam nadwagę i czuję się mentalnie wyczerpana. Kto wie. 

Mam trzech synów, męża, dom i pracę, którą kocham. Wiem, że spotkało mnie ogromne szczęście. Poświęciłam moje życie dla ludzi, którzy są jego częścią. Przez większość dni robię to z radością. Ale w niektóre dni, a nawet tygodnie, nie czuję tego. Czuję że gdzieś po drodze zgubiłam samą siebie. Patrzę w lustro i z trudem się rozpoznaję. Jako że zbliżam się do wieku średniego, to naprawdę przerażające. Nie chodzi o to, że wyglądam staro. Chodzi o to, że wyglądam jak ktoś, kogo nawet nie rozpoznaję. Wyglądam na zmęczoną. Jakbym się zapuściła. Wyglądam na złą. Jakbym wiecznie się spieszyła. 

W pośpiechu biorę prysznic. Jem w pośpiechu. W pośpiechu ruszam na światłach. W pośpiechu przywożę i odbieram dzieci. Spieszę się, żeby podać obiad do stołu. Spieszę się w sklepie. Spieszę się, żeby to napisać, bo jedno dziecko krzyczy, a drugie za 11 minut wysiądzie z autobusu. 

To przecież nie mogę być ja. W wiecznym pośpiechu. Zazwyczaj jestem niewzruszona. Jestem osobą, która daje sobie radę ze wszystkim. Matką chłopców. Matką od specjalnych potrzeb. Szczęśliwą. Pozytywną. Zawsze się uśmiecham. Zawsze we wszystkim znajduję radość. Ale ostatnio czuję się prawie pusta. Kiedy spędzam czas z dziećmi czuję się winna, bo nie pracuję, a kiedy pracuję, czuję się winna, bo nie bawię się z dziećmi. Za każdym razem jestem na przegranej pozycji. 

Czuję, że zaprzepaściłam szansę na wykształcenie. Czuję, jakbym była gosposią domową, kucharką, szoferem, kierowniczką. Wydaje mi się, że moje dzieci są wiecznie chore i nie jestem w stanie skończyć prania albo wcisnąć się w jeansy. Wiem, że jestem dobrą mamą. Nie mam co do tego wątpliwości. Ale czasami czuję, że jedyne, co mam, to bycie mamą. Czuję, jakbym rozpływała się w powietrzu. Czasami jestem w szoku, gdy zdaję sobie sprawę z tego, co mnie złości. Nie sądziłam, że mogę być zazdrosna o to, że mój mąż jest w stanie pójść sam do łazienki za potrzebą. On siedzi w toalecie z telefonem, a ja jestem wściekła. Krzyczę do niego, żeby się pospieszył, bo jedno dziecko płacze, drugie trzeba nakarmić, a telefon dzwoni. Wczoraj mój mąż i ja ciągnęliśmy losy, żeby ustalić, kto z nas pójdzie na górę i zmieni pościel. Ponieważ to oznaczało 5 minut spędzonych zupełnie samemu. Przegrałam.  

Właśnie do tego doszło. Nie sądziłam, że będę uważać prysznic za luksus. Albo że nie będę miała na niego czasu. To nieprawdopodobne. Jestem bardzo zaradną kobietą, a nie mogę znaleźć czasu na prysznic. Sama się z tego śmieję, gdy to piszę. Ale z małym dzieckiem, bardzo aktywnym towarzysko 6-latkiem oraz dzieckiem z ciężkim autyzmem mam szansę na prysznic tylko przed 5 rano albo po 10 wieczorem. A wtedy mama jest już wykończona. 

Kiedyś przejmowałam się swoim wyglądem. Naprawdę. Dobrze się odżywiałam. Ćwiczyłam. Brałam prysznic. Malowałam się. Wyszukiwałam na Instagramie takie hashtagi jak “letnie stylizacje” i zapisywałam je. Teraz noszę bluzy z kapturem. Brudne. Szare t-shirty. Każdego dnia zbieram swoje ciuchy z podłogi.  

A najsmutniejsze jest to, że prawie mnie to nie obchodzi. Jestem na to zbyt zmęczona. Jest dużo o wiele ważniejszych rzeczy niż to, żeby wyglądać ładnie. Na przykład sen. Albo praca. Albo to, żeby pójść na mecz baseballu Sawyera. Wybieram te rzeczy z radością. Ale potem patrzę na siebie i czuję się smutna. Czuję, że się utraciłam. Prawie całkowicie. Nie mam żadnych hobby. Nie mam czasu na nic. Tylko zajmuję się dziećmi. Domem. Steruję tym statkiem.  

Oglądam telewizję w 15-minutowych interwałach. Dla rozrywki gapię się w telefon. Odpisuję na wiadomości po 3 dniach. Jestem wiecznie zajęta, a jednocześnie znudzona. To przedziwne uczucie. Nie wiem, jak z tego wyjść. Ale pracuję nad tym. Chcę po prostu twardo stać na nogach. Chcę usiąść. Chcę chodzić. Chcę pamiętać o tym, kim jestem. I o tym, co lubię robić. Chcę zwolnić, żeby móc się tym nacieszyć. Bo nie chcę tego przegapić. Nie chcę czuć pretensji z tego powodu. Nie chcę być zła. Nauczyłam się, że mogę dać od siebie tylko tyle. Muszę znaleźć równowagę.  

W tym roku znajdę równowagę w macierzyństwie, małżeństwie, mojej pracy, moim domu i moim zdrowiu psychicznym. To mój cel. Nauczyć się więcej śmiać i być wobec siebie bardziej wdzięczną.  

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Kate (@findingcoopersvoice)

Post Kate zebrał ponad 10 tys. polubień na Facebooku, został skomentowany prawie 3 tys. razy i z miejsca stał się viralem. To dlatego, że ze słowami Kate zidentyfikowały się tysiące innych matek. W komentarzach dziękowały jej za szczerość i dzieliły się podobnymi doświadczeniami. 

Dzisiaj jestem w bardzo mrocznym miejscu. Wokół mnie jest tyle krzyku. Jestem taka zmęczona. Chcę tylko, żeby ten dzień się skończył. Desperacko potrzebuję czasu wolnego. Desperacko potrzebuję minuty bez kogoś kto nieustannie czegoś ode mnie wymaga. Widzę cię. Słyszę cię. Przykro mi. Niech moc będzie z tobą. 

To był ciężki tydzień i nie mogę się z nim uporać. Czuję smutek, panikę i bezsilność. Czuję, że jestem złą matką. Nigdy nie jestem wystarczająco dobra. 

Czuję się podobnie. Przechodzę właśnie przez najcięższy etap mojej podróży jako rodzica. Czuję się tama samotna. Poza moim mężem nikt tego nie rozumie i ocenia każdą moją decyzję. Ale wiem, że ten stan kiedyś minie. 

Wy też identyfikujecie się ze słowami Kate? Chciałybyście oglądać więcej takich blogerek parentingowych? 

Zobacz również: O tych aspektach macierzyństwa się nie mówi. Nikt nie przygotowuje młodych mam na tych 8 rzeczy

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie