Od połowy ciąży planujesz, ze tuż po porodzie będziesz aktywna fizycznie. Zderzasz się jednak z rzeczywistością – na siłownię nie wyjdziesz, bo karmisz, wieczorami może i mogłabyś porobić kilka przysiadów albo nawet wyjść pobiegać (bo, dajmy na to, że jesteś szczęściarą i dziecko sobie smacznie śpi), ale padasz na twarz. Wpada ci więc do głowy pomysł: będę biegać z wózkiem. I co teraz?
Bieganie z dzieckiem to fajna sprawa – przede wszystkim dla mamy, która może przy okazji spaceru trochę się poruszać, bo w domu zazwyczaj nie ma na to czasu. Płyną też z tego korzyści dla dziecka – dziecko w wózku, który tak szybko się przemieszcza, chętniej i dłużej śpi. Nie trzeba więc obawiać się, że dziecko zaraz się obudzi i trzeba będzie wracać do domu.
Najlepiej możliwie blisko domu, żeby nie było problemów z powrotem. Rodzice, gdy już poczują zew, lubią przesadzić z treningiem, a dziecko nie zawsze jest w stanie to zrozumieć. W lecie można dziecko przewinąć na dworze, jesienią i wczesną wiosną jest to raczej niemożliwe. Wybierajcie parki, lasy, drogi nad rzeką i jeziorem – wszystko po to, żeby było przyjemniej. Poza tym asfalt szkodzi stawom.
Wózek musi być dostosowany do biegania. Ze zwykłą spacerówką łatwo o wypadek i nieszczęście, ponieważ takie wózki mają słabą amortyzację, za małe koła i za wysoki środek ciężkości. Porządny wózek do biegania można kupić już za około 1400 złotych.
Jeśli biegałyście wcześniej, to nie ma co się łudzić, że forma będzie taka, jak przed ciążą. Bieganie z wózkiem to ani trening, ani spacer. Nie zrobicie życiówki, ale możecie przebiec razem z dzieckiem 5 km, 10 km, a nawet cały maraton. Ostatnio to naprawdę bardzo modne, więc bez obaw – na pewno nie będziecie same z wózkiem w parku.