Po 10 dniach w szpitalu zmarła Elizabeth McNew. Dwunastoletnia dziewczynka z Florydy miała koronawirusa. Teraz jej matka, Elda, apeluje do ludzi, żeby nosili maseczki i „znaleźli w sobie odrobinę miłości i współczucia”.
Zobacz więcej: 4 sposoby na idealną randkę w czasach koronawirusa
Podczas pandemii COVID- 19 cała rodzina mieszkała w Atlantic Beach. Wszyscy członkowie byli bardzo zdyscyplinowani – nosili maseczki w miejscach publicznych, a swoim dzieciom zorganizowali zdalne nauczanie (Elizabeth miała starszego brata Liama). Ojciec Elizabeth pracuje w organach ścigania. Po każdym powrocie do domu przebierał się i obrał prysznic. Na początku września ojciec Elizabeth, Brad, zaczął kaszleć, a córka zaczęła odczuwać silne zmęczenie. Okazało się, że ojciec dziewczyny ma pozytywny wynik na obecność COVID-19, a jego objawy chorobowe są łagodne. Jednak z dnia na dzień Elizabeth czuła się coraz gorzej.
fot. facebook.com/emcenew
Elda, zabrała Elizabeth do szpitala, ponieważ córka miała poważne problemy z oddychaniem. Stan zdrowia córki z każdym dniem się pogarszał. W końcu Elizabeth potrzebowała respiratora, aby móc oddychać. Jak mówi matka „personel zrobił wszystko, aby uratować moją córkę”.
Mimo starań lekarzy dziewczynka zmarła 25 września po 10 dniach w szpitalu.
Zobacz więcej: Koronawirus a szkoła - czyli jak przystosować się do nowych warunków nauczania? [Eksperci radzą]
Po ogłoszeniu tragicznej wiadomości, znajomi Eldy zorganizowali zbiórkę pieniędzy, aby pomóc rodzinie pokryć koszty związane z pobytem w szpitalu oraz pogrzebem. Jednocześnie mają nadzieję, że ta historia przekona wszystkich, do noszenia maseczek i dbania nie tylko o siebie, ale i innych ludzi. „Noście maski. To może uratować wasze życie lub życie osoby obok. My straciliśmy córkę, a Liam siostrę.” – powiedział w komentarzu ojciec dziewczynki. Jak mówi rodzina, Elizabeth była wesołą, uśmiechniętą dziewczynką. Zawsze chętna do pomocy i bezinteresowna.