Bosacka miażdży parówki z Biedronki. Otworzyła opakowanie i się zaczęło
Parówki cieszą się niesłabnącą popularnością ze względu na prostotę przygotowania. Problem polega na tym, że produkty dostępne w sklepach różnią się znacząco pod względem zawartości mięsa – od wysokoprocentowych po takie, w których prawdziwego mięsa prawie w ogóle brak.
Katarzyna Bosacka przyjrzała się dwóm produktom z Biedronki i jak podkreśla w materiale opublikowanym w mediach społecznościowych wskazała fundamentalną zasadę odpowiedzialnych zakupów – dokładną analizę składu produktu. Kluczem do świadomych zakupów jest uważne czytanie etykiet.
Ekspertka jako pozytywny przykład wymieniła parówki z szynki marki "Kraina Wędlin". "To jest parówka z szynki, przyzwoity skład, naturalnie. Bez konserwantów, bez fosforanów" – mówi Bosacka na nagraniu.
Natomiast wędzone parówki z kurcząt z tego samego dyskontu spotkały się z jej zdecydowaną krytyką. Jak wymienia, produkt zawiera aż 55 proc. mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM), ponadto skórę drobiową, kaszę manną, skrobię oraz stabilizatory.
"A mięso oddzielone mechanicznie nie jest według prawa obowiązującego w Unii Europejskiej mięsem, jest odpadem, mieszaniną tkanki łącznej, chrzęstnej – wyjaśniła specjalistka i dodała, że zastanowiłaby się, czy dałaby takie parówki psu.
Ekspertka radzi, aby zawsze weryfikować wykaz składników przed zakupem. Wysokiej jakości parówki powinny składać się z ok. 90 proc. z mięsa, a najlepiej w 100 proc. Zasada jest prosta – im mniej dodatków, tym produkt bardziej wartościowy. Im krótszy i bardziej naturalny skład – tym lepiej.