Wiadomo, skąd Lidl bierze ryby. Tych nie kupuj pod żadnym pozorem

W Lidlu znajdziemy towar od znanych polskich dostawców, takich jak Tarczyński, Food Care czy Mlekovita, a także małych, lokalnych mleczarni czy wędzarni. Ryby, które są w sieci posiadają certyfikat MSC (Marine Stewardship Council), który można rozpoznać po niebieskieh rybie na opakowaniu. Oznaczenie jest ważne - wskazuje, że daną rybę (produkt) pozyskano w zrównoważony sposób – bez szkody dla morskich i rzecznych ekosystemów.
Lidl chwali się, że dba o ekologię i jest to główny wyznacznik marki. A pozyskiwanie ryb w zrównoważony sposób ma ogromne znaczenie w czasie, kiedy zmiany klimatyczne stają się realnym zagrożeniem.
Jak mówi Lidl, tak też działa - w 2005 roku sieć wycofała ze sprzedaży produkty z rekina, a w 2007 roku z okonia czerwonego i miecznika, czyli gatunków zagrożonych wyginięciem lub nadmiernie eksploatowanych.
Generalnie warto ryby jeść - dietetycy zachęcają do ich regularnego spożywania, ponieważ są bardzo zdrowe, zawierają kwasy tłuszczowe omega, które pomagają zapobiegać rozwojowi chorób cywilizacyjnych, jak np. cukrzycy czy chorobom kardiologicznym. Jednak ważne, aby jeść nie byle jakie ryby, a odpowiednie. Zdrowe. Z takich ryb w Lidlu kupimy:
Chociaż ryby są zdrowe, to już przetworzone tracą na wartości, a nawet mogą być niezdrowe - produkty rybne wysokoprzetworzone, jak np. wędzone, ryby po grecku, paluszki krabowe czy inne produkty z dużą zawartością soli nie powinny być przez nas kupowane. Należy także uważać na ryby mrożone z grubą warstwą lodu dookoła - może to wskazywać, że produkt rozmroził się np. w transporcie i został ponownie zamrożony.
Nie należy kupować ryb bez wspomnianego certyfikatu, a także powinno się ograniczyć w diecie ryby drapieżne, jak tuńczyk, miecznik, rekin - czyli nie dość, że zagrożone gatunki, to jeszcze z dużą zawartością rtęci.