Targowanie na Vinted wymknęło się spod kontroli. "To jak bazar w Turcji!"

W szafach większości z nas zalegają rzeczy, które dawno przestały nas cieszyć - za małe, za duże, kupione w momencie chwilowej słabości albo po prostu już niemodne. Vinted daje możliwość, by te ubrania zyskały drugie życie.
Użytkowniczki platformy kierują się różnymi motywacjami przy sprzedaży ubrań, jednak dla większości to dodatkowe źródło dochodu. Systematycznie czyszczą szafy, fotografują ubrania, opisują je i czekają na kupujących. Pozwala im to zarobić kilkaset złotych miesięcznie.
– Jestem od trzech lat na Vinted i w tym czasie zarobiłam ponad 2 tys. zł. Może to dla kogoś nie jest dużo, dla mnie wystarczyło na nowy telefon – pisze jedna z użytkowniczek.
Nie oszukujmy się, aspekt finansowy ma znaczenie przy sprzedaży rzeczy na Vinted. W końcu wkładamy w transakcję pewien wysiłek – ubrania trzeba wyprać przed sprzedażą, sfotografować je, potem zapakować zgodnie z wytycznymi platformy i nadać do kupującego. Dlatego radość ze sprzedaży często mąci jedno zjawisko - nieustanne targowanie się o niższą cenę.
Ceny na Vinted są już z założenia atrakcyjne, bo to przecież to ubrania z drugiej ręki. Pomimo to wielu kupujących traktuje każdą cenę jako punkt wyjścia do negocjacji.
– Niedawno wystawiłam dziecięce buty Nike za 20 złotych. Stan idealny, dziecko miało je na nogach ze dwa razy, bo stópka mu urosła i trzeba było kupić nowe obuwie. Nie mogłam uwierzyć, kiedy przyszła wiadomość z pytaniem, czy sprzedam za 10 złotych. To były buty praktycznie nienoszone, warte normalnie 150 złotych. Czułam się jak na bazarze w Turcji – opowiada Magda, wieloletnia użytkowniczka Vinted.
Przyznaje, że praktycznie do każdego wystawionego przez nią przedmiotu ma pytania, czy sprzeda taniej.
– Moja koleżanka wystawiła spódnicę za 16 zł, którą kupiła rok wcześniej za 75 zł. Ktoś napisał: "Wezmę za 9 zł". Dziewięć złotych! Za tyle nie kupisz nawet gofra z dodatkami. To już granica absurdu. Najgorsze są te wiadomości: "A za ile najmniej?". Gdybym chciała mniej, to podałabym niższą cenę – dodaje Magda.
Część sprzedających wypracowała własne sposoby radzenia sobie z wiecznie targującymi się kupującymi. Kiedy ktoś proponuje im śmiesznie niską cenę, w odpowiedzi dają cenę wyższą. Inni w opisie od razu zaznaczają, że cena jest ostateczna, ale to i tak nie zniechęca przed próbą targowania się.
– Nie zawyżam cen na Vinted, nie jestem sklepem, który musi naliczyć sobie marżę. Dlatego denerwują mnie te ciągłe próby targowania się. Mam często wrażenie, że tak naprawdę nie chodzi o cenę, ale wymuszenie na kimś ustępstwa – pisze jedna z użytkowniczek.