"Tenis to sport przegranych". Rodzice Huberta Hurkacza o wychowywaniu młodego sportowca
Od dziecka Hurkacz słyszał, że jego wyniki sportowe nie wpływają na relacje rodzinne. Rodzice chcieli, by wiedział, że niezależnie od tego, czy wygrywa, czy przegrywa, zawsze może liczyć na ich wsparcie. Efekt? Hubert zbudował odporność psychiczną, która w tenisie – sporcie, gdzie porażki zdarzają się praktycznie co tydzień – jest bezcenna.
Zanim na dobre skupił się na tenisie, próbował różnych dyscyplin. W wieku 3 lat trenował akrobatykę, później koszykówkę i piłkę nożną. Taka różnorodność dała mu świetną koordynację i sprawność ogólną, które dziś pomagają mu na korcie. Choć na początku oznaczało to wolniejsze sukcesy w tenisie, w dłuższej perspektywie okazało się ogromnym atutem.
Rodzice dbali, by Hubert nie skupiał się wyłącznie na wyniku. Wybierali turnieje tak, aby bilans zwycięstw i porażek był zrównoważony – zwycięstwa dawały pewność siebie, a przegrane przypominały, że wciąż jest nad czym pracować. Dzięki temu dziś Hurkacz podchodzi do porażek spokojnie i traktuje je jako część procesu.
Hubert wyrósł w mocno sportowym otoczeniu. Mama była najlepszą juniorką w Polsce, dziadek grał w siatkówkę, a wujkowie także zajmowali się tenisem. Jednak co ważne – nikt go do niczego nie zmuszał. Sam zdecydował, że tenis to jego droga.
Jako chłopiec podziwiał Rogera Federera. W 2021 roku los sprawił, że stanął z nim na korcie Wimbledonu – i wygrał. Dla Hurkacza było to symboliczne przejście z pozycji fana do roli rywala, który potrafi pokonać swojego idola.
Polski tenisista od 2024 roku jest ambasadorem marki waterdrop®, promującej zrównoważony styl życia i rezygnację z plastiku jednorazowego. Hubert często podkreśla, że odpowiednie nawodnienie to dla niego nie tylko element sportowej rutyny, ale też kwestia zdrowia i świadomości ekologicznej.
Źródło: Materiał prasowy