Anna Lewandowska nieznana jest z osobistych osiągnięć. Polacy usłyszeli o niej za sprawą Roberta Lewandowskiego, którego jest żoną. Jej własne sukcesy to ośmieszanie się przed opinią publiczną. Tym razem nie mogło być inaczej.
Zobacz więcej: Polka uczestniczy przy tworzeniu „The Crown”!
Anna Lewandowska kolejny raz oburzyła fanów. Tym razem pozuje na okładce „Elle” pod hasłem „Siła kobiet. Anna Lewandowska nie boi się błędów”. Nie ma co ukrywać, że okładka jest parodią okładki Vouge z Anją Rubik, która rzeczywiście reprezentuje silne kobiety i jest wsparciem przy Strajku Kobiet.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Internauci nie powstrzymywali się od negatywnych komentarzy, a najczęściej wypominanym błędem był film, który miał obrażać otyłych ludzi. I o ile film, zdaniem autorki tekstu nie był bardzo „niewłaściowy”, o tyle późniejsze zachowania owszem. Anna Lewandowska groziła Mai Staśko pozwem o rzekome zniesławienie, a odszkodowanie miało wynosić 50 tys. zł. W sieci szybko pojawił się hashtag #aniupozwijteżmnie, gdzie kobiety wprost pisały o tym, jak bardzo film Lewandowskiej jest niestosowany, a jej reakcja komiczna i nieadekwatna do sytuacji.
Zobacz więcej: Nominowana do Oskara gwiazda ogłasza, że jest transpłciowa
„Pani Anna Lewandowska zdecydowanie nie pasuje do tej okładki w szczególności po wydaniu przez nią bezpiecznego dla jej działalności marketingowej oświadczenia, które nijak nie opowiadało się po stronie ruchów kobiecych. Jest w Polsce masa kobiet, które osiągają sukcesy zawodowe, wychowują dzieci, a przy tym nie boją się głośno i stanowczo wyrazić zdania na temat palących problemów społecznych.” – można przeczytać.
Oto co napisała Maja Staśko na temat styczniowej okładki „Elle”, a do której Anna Lewandowska jeszcze się nie odniosła.
„W świecie, w którym tysiące odważnych kobiet wychodzi na ulice i ryzykuje utratą pracy, czy obniżeniem zachowania, bo protestuje - to właśnie ta, która uznaje te akty odwagi za zbyt radykalne, idzie na okładkę (...)?”