Drogie Mamy, gdzie nasza solidarność - list czytelniczki

Ewa napisała do nas o matczynej solidarności, a właściwie o jej braku. Zgadzacie się z jej spostrzeżeniami?
Drogie Mamy, gdzie nasza solidarność - list czytelniczki
fot. istock.com
14.05.2020
Katarzyna Lemanowicz

Będzie krótko i bardzo treściwie. Jestem młodą mamą 14-miesięcznej Mai. Jestem jedną z tych mam, które o macierzyństwie przeczytały niemalże wszytsko, co jest dostępne. Jestem też na wielu grupach fejsbukowych. Przez długi czas uważałam, że matki powinny się nawzajem poprawiać, upominać, sprawiać, by dzieciom - nawet obcym - żyło się jak najlepiej.

Matczyna solidarność - czy istnieje?

Co tu dużo mówić - drwiłam z koleżanek, które nie szczepiły dzieci, upominałam, że wozimy wyłącznie tyłem do kierunku jazdy, wypisywałam pod zdjęciami obcych ludzi, że nie nosimy niesiedzących dzieci w nosidle, lecz w chuście. Ba, raz u lekarza zwróciłam uwagę pewnej matce, że dopaja dziecko wodą, mimo że wcale nie powinna tego robić. Mam też na swoim koncie wielkie oczy zdziwienia, gdy dowiedziałam się, że znajoma daje dziecku 4-miesięcznemu serki homogenizowane.

Później zluzowałam, ale wciąż kręciłam głową na wisiadła. Aż tu przedwczoraj na placu zabaw dorwała mnie dziewczyna dokładnie taka, jaką byłam kiedyś.

Zobacz więcej: Czym jest syndrom biernego rodzica?

Podeszła i powiedziała, że moje dziecko źle siedzi. Że ma nóżki w "W", dała mi wizytówkę fizjoterapeutki dziecięcej, która podobno czyni cuda. Podziękowałam, lecz byłam lekko zdziwiona. Później ta sama dziewczyna zapytała, dlaczego jest mi obojętne, że moje dziecko je piasek. Nie jest mi to obojętne, zwracam na to uwagę, lecz czasami rzeczywiście trudno od tego uciec i już nie robię z tego afery. Ona jednak wymieniła mi wszystkie bakterie, które mieszkają w piaskownicy i podkreśliła, że ona sobie nie wyobraża, jak matka może siedzieć, gdy dziecko zjada piach. Na koniec wzięła moją córkę i poprawiła jej nogi. Zarzuciła lekkim "do zobaczenia" i poszła. Miałam ochotę do niej dobiec i powiedzieć jej wszystko, co miałam wtedy na sercu. 

Złość, żal i rozczarowanie. Przecież jestem najlepszą mamą jaką mogę być! Nie potrzebuję twojej pomocy.

Byłam rozdrażniona, usiadłam do komputera i wyżaliłam się na jednej ze swoich ulubionych grup. A tam? A tam fala hejtu, że dziewczyna dobrze zrobiła, że ruszyła moje dziecko, że okazała mi brak szacunku. 

Matki, Mamy kochane, szanujmy się nawzajem. Zwracajmy sobie uwagę życzliwie, skoro już naprawdę musimy.

Chcesz się podzielić swoją historią? Napisz do nas na [email protected].

Polecane wideo

Komentarze (1)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 14.05.2020 16:38
Najpierw sama taka byłaś a teraz jak ktoś zwróci Ci uwagę to masz wielki żal? No brak słów
odpowiedz
Polecane dla Ciebie