Moje siedmioletnie dziecko nienawidzi dzielić się z innymi. Ma swoje zabawki i koniec. Jak przychodzą do nas znajomi z dziećmi, to Tośka pokazuje swoje zabawki, pozwala czasem się pobawić, ale jest raczej swojego rodzaju „nadzorcą” zabawy i bardzo pilnuje, żeby drugie dziecko nic nie zepsuło i żeby używało zabawki zgodnie z jej przeznaczeniem. Bardzo szybko też stwierdza, że koniec zabawy jej zabawką i że koleżanka ma zająć się swoją.
Ze swoją młodszą siostrą się też nie dzieli, ale nie zabiera też jej zabawek. Ma wyjątkowe podejście do własności i bardzo przestrzega tego, co jest czyje. O podebranie moich rzeczy też zawsze prosi i upewnia się, czy może.
Gorzej jest, gdy jest na przykład w piaskownicy – bardzo wścieka się, jak ktoś bierze jej łopatki czy wiaderka bez pytania, a jak zapyta, to pozwala, ale sama zostawia zabawę i idzie pilnować tego drugiego dziecka.
fot. istock.com
Z podzieleniem się jedzeniem nie ma szans. Ostatnio na wywiadówce, która zresztą pokazała mi, że coś jest nie tak, wychowawczyni poinformowała mnie, że Tosi koleżanka z ławki zapytała ją, czy może poczęstować się jej ciasteczkiem. Gdy Tosia odmówiła, koleżanka poszła do pani poskarżyć. A Tośka podobno odpowiedziała, że ciastka są jej i nie będzie dawać innym, bo koleżanka nie ma ciastek i Tosia nie dostanie od niej nic. Ostatnio, gdy przy wyjściu z kościoła pan prosił o jedzenie, Tosia wypaliła bez namysłu, że na jej pieniążki pracują jej rodzice, a pan jest już dorosły i może iść do pracy, żeby zarobić na bułkę z serkiem.
Zobacz więcej: Jak powinno się chwalić dziecko?
Ja w zasadzie nie widzę w tym nic złego. Wydaje mi się nawet, że to fajnie, że dziecko ma swoje zdanie i swoje poglądy. Fajnie, że rozumie własność i nie rozdaje wszystkiego wszystkim dookoła. Ja trochę też taka jestem, więc ją rozumiem – nienawidzę, gdy ktoś pożycza ode mnie książki i zawsze migam się od tego, żeby pożyczyć koleżance ciuchy czy torebkę. Po pierwsze boję się, że mi zniszczy, a po drugie po prostu mnie to stresuje. Tosia ma chyba tak samo. Ale mąż zaczyna się wkurzać, nauczycielka zwraca uwagę, a koleżanki żartują, że wychowałam egoistkę.
Co wy na to? Czy powinnam to korygować? Jeśli tak, to w jaki sposób? Napiszcie koniecznie na [email protected]