Moja teściowa zakupoholiczka - list czytelniczki

Hej, słuchajcie, potrzebuję porad dotyczących bezkrwawego zażegnania wojny o zabawki. Moja teściowa jest zakupoholiczką, mój syn dostaje przynajmniej raz w tygodniu prezent, czasami kilka prezentów, a czasami częściej niż raz w tygodniu. Kupuje to z miłości i co do tego nie ma wątpliwości.

Moja teściowa jest zakupoholiczką - list czytelniczki

Sęk w tym, że ja nie mam już gdzie tych gratów trzymać, a dziecko ma dopiero siedem miesięcy. Czego nie rozpakuje przy nas, chowam na zapas, żebym miała kiedyś dla dzieci znajomych na prezent. Ale ubranka kupuje, pierze i przynosi (mój syn ma dla siebie całą komodę), większość zabawek też rozpakowuje na miejscu. Wiem, że to problemy pierwszego świata. Mąż nie widzi w tym nic złego i mówi, że będziemy to po prostu wyrzucać albo oddawać do domu dziecka.

Jeśli chodzi o wyrzucanie to szkoda mi pieniędzy teściowej, a domy dziecka nie przyjmują takich darowizn. Sposoby, które stosowałam, a które nie wypaliły:

1. robienie listy zakupów rzeczy, które są niezbędne;
2. pokazywanie, że mój syn nie lubi zabawek (woli gazety i ulotki albo sprzęty domowe);
3. mówienie, że ostatnio dostaliśmy identyczne;
4. mówienie wprost, czego oczekuję, by kupili w tym miesiącu;
5. argument, że toniemy w rzeczach;
6. prośba, by czas, który poświęca na zakupy, poświęciła na spacer z wózkiem.

Dziś dowiedziałam się, że syn dostanie pod choinkę milion rzeczy, w tym książki - Grimm, Andersena i 1001 nocy. Wszystkie te książki mam! Powiedziałam jej, że nie chcę, by to kupowała, na co ona do mnie, że ona chce, więc kupi.

Przeczytaj więcej historii z życia wziętych

Walka z wiatrakami czy są jeszcze jakieś szanse na ucywilizowanie? Jak wspomniałam na początku - nie chcę żadnego konfliktu, nie chcę, by poczuła się urażona. Chciałabym ujrzeć promienie słoneczne zza stosu ubrań i zabawek.

Ola B.