Drogie Mamy,
próbowałam zaciskać zęby, zwracać uwagę, zmieniać place zabaw, ale ten problem jest wszędzie i chyba za mało się o tym mówi, bo zamiast lepiej jest coraz gorzej. Place zabaw i piaskownice są pełne małych chamów, prostaków i egoistów. Jak czasem widzę tak bezczelne maluchy, to się we mnie gotuje.
Co gorsza, wiem, że to nie wina dziecka, a tego, jak jest wychowywane. I nie chodzi o rzucanie piaskiem czy zwykłe przepychanki. Nie chodzi o nieznośnego malucha, którego mama dziś nie ma już siły. Chodzi o podstawy kultury, których od małych dzieci się nie wymaga, bo są "takie malutkie". To ja się pytam, kiedy jest odpowiednia pora by zacząć wymagać? "Dzieci mają prawo", "dzieci nie rozumieją", "nie wiedza", "tak mają"… wymówki, które słyszę codziennie, mogłabym chyba wymieniać bez końca, ale litości! Jest tak dlatego, że nikt im nie pokazuje, że można inaczej. Takie "złe sytuacje" są doskonałą okazja do wpajania dziecku, jak należy się zachowywać, co wypada, a czego nie powinno się robić.
Zobacz więcej: Przeczytaj, gdzie trzeba wyjątkowo uważać na dziecko, bo może się łatwo zgubić!
Ja uczę dziecko, że jak chce odzyskać swoją zabawkę, ma podejść i poprosić, a nie wyrywać. Tymczasem nie raz jestem świadkiem jak dzieciak nie dość, że wyrywa swoją własność, to jeszcze mamuśka tłumaczy mojemu dziecku, że on ma prawo, bo to jego. Prawo do czego? Do chamstwa? Nie pojmuję! Młodzież szkolna jest coraz gorsza, nie ustępuje miejsca, jest wulgarna i bezkarna, ale wszystko zaczyna się na placu zabaw, gdzie pozwala się tym małym terrorystom na wszystko. Nie oczekuję dzielenia się, bo to inna bajka i każde dziecko ma prawo do poczucia własności, ale jeśli “porzuca" swoje zabawki i ma je w nosie, dopóki nikt ich nie dotknie, to czemu tłumaczycie, że ma silne poczucie własności. Dziecko z silnym poczuciem własności nie rozrzuca zabawek na placu zabaw gdzie popadnie.
fot. istock.com
Są też maluchy mniej agresywne a za to jakie wyrachowane. Jak tylko ktoś dotknie jego zabawki ten się drze wniebogłosy i płacze, a sprawę załatwi mamusia. Pójdzie, wyciągnie z rączek zabawkę i powie "Wiesz nie możesz się tym bawić, bo to jego". A swojego terrorystę pogłaszcze i utuli, bo taki smutny. Tak mądrze uczcie dzieci, że płaczem i mamusią wszystko da się załatwić? Brawo!
Zobacz więcej: My rodzice uwielbiamy kłamać!
Nie oczekuje przepuszczania w kolejce dziewczynki, bo to chyba jakiś kosmos, ale umiejętność stania w kolejce i korzystania z zabawek po kolei też przerasta. Często gęsto świetny przykład dają rodzice, którzy tylko kombinują jakby tu szybciej “upchnąć” dzieciaka na huśtawkę… przecież nie trzeba będzie biegać. A jak już się buja, to reszta niech czeka...
Małe przepychanki uważam, są naturalnym elementem zabaw na podwórku i jestem zwolennikiem, by dzieci starały się załatwiać sprawy po swojemu. Jednak jak o głowę większe dziecko wpycha moje w piasek, gniotąc całym ciałem, mając przy tym dobry ubaw, nie dostaje nagany. Nawet nie usłyszy od opiekuna, że ma przestać, ale ja za to słyszę, że "on tak ma". I to ma załatwić sprawę?
Drogie mamy nasze maluchy to nasza przyszłość nie pozwólmy, żeby były tak chamskie. Bądź w stanie zwrócić uwagę własnemu dziecku, nie usprawiedliwiaj każdego niewłaściwego zachowania. Patrzenie na własne dziecko, co robi, reagowanie i tłumaczenie naprawdę nie boli.
I jeszcze jedno "przepraszam" i "dziękuję" naprawdę nie są trudne. Moja córka się buntuje, gdy próbuję ją uczyć, że czasem każdy może mieć gorszy dzień, ale należy przeprosić jeśli sprawiło się komuś przykrość, czy ból, że trzeba umieć podziękować… tyle że ona już widzi, że inni tego nie robią. I czuję, że walę głowa w mur. Jeśli wszyscy rodzice nie będą o to dbać za parę lat naprawdę będziemy mieli chamów i prostaków na ulicach i to już wcale nie takich małych.
pozdrawiam, Agata...
Kochane Mamy, z radością odbieramy każdy mail od was. Czekamy na nie pod adresem: [email protected]. Najciekawsze z nich opublikujemy.