Drogie Mamy,
od kilku dni, a właściwie nocy, moje życie przypomina koszmar. Sypiam po 3-4 godziny dziennie, więc przez większość dnia jestem nieprzytomna. Zacznę jednak od początku…
Mój synek ma obecnie 2 latka. Do tej pory usypialiśmy go wspólnie z mężem. Były kołysanki, czytanie bajek, noszenie Bartusia na rękach… Trwało to jakieś półtorej godziny, zanim Mały zasnął. Czasem przebiegało to sprawniej, czasem wolniej, bywał marudny, ale nigdy jakoś strasznie nie zanosił się płaczem.
Ostatnio doszliśmy jednak z Piotrkiem do wniosku, że przestaniemy robić cyrk przy usypianiu Juniora i nauczymy go zasypiać samodzielnie: bez tej całej otoczki. Sądziliśmy, że dzięki temu zyskamy wieczorem trochę czasu dla siebie. Mały będzie słodko spał, a my nadrobimy zaległości w byciu mężem i żoną.
Zobacz więcej: Co zdradzają dziecięce rysunki?
Swój plan wprowadziliśmy w życie tydzień temu. Położyliśmy Bartusia do łóżeczka, ucałowaliśmy go, przykryliśmy kocykiem, daliśmy do przytulenia ulubioną maskotkę i… wyszliśmy z pokoju. Junior oczywiście natychmiast zaczął płakać wniebogłosy i mnie wołać. Postanowiłam być jednak twarda i nie brać go na ręce. Siedziałam zapłakana pod drzwiami i modliłam się o to, żeby się uspokoił i zasnął. Piotrek natomiast chodził po korytarzu z zaciśniętymi ustami i nie wydusił z siebie nawet słowa.
Koszmar trwał prawie całą noc. Ja nie zmrużyłam oka, a Piotrek zasnął na chwilę, bo następnego dnia szedł do pracy i musiał pospać chociaż kilka godzin.
Kolejnego wieczoru stwierdziliśmy, że kontynuujemy nową metodę usypiania Bartka. Znowu buzi, kocyk, przytulanka i do widzenia. I znowu to samo: Mały płakał i mnie wołał, a ja siedziałam skulona w łazience i ryczałam.
Jestem załamana, bo to trwa już tydzień i nie zanosi się na to, że Bartek zacznie zasypiać samodzielnie. Serce mi pęka, jak słyszę jego błagalne wołanie, ale z drugiej strony wiem, że to dla naszego wspólnego dobra.
Powiedzcie mi proszę, czy jest jakaś nadzieja, że Bartuś wreszcie zacznie samodzielnie zasypiać? W jaki sposób Wy usypiacie swoje dzieci?
Czasem czuję się jak wyrodna matka, ale przecież nie możemy z mężem ciągle robić cyrku przy usypianiu synka…
Liczę na wasze rady i wsparcie, Kinga