Czy polskie mamy potrafią karmić piersią?

Czy karmienie piersią jest trendy? Czy polskie mamy potrafią karmić piersią? Odpowiedź jest niejednoznaczna.
Czy polskie mamy potrafią karmić piersią?
fot. istock.com
17.09.2021
Katarzyna Lemanowicz

Nawet statystyki nie pomagają w odpowiedzi na to pytanie. O karmieniu piersią mówi się wiele. Wydaje się, że wszyscy wiedzą, że jest to najlepszy pokarm dla dziecka, wywiera się wręcz presję na mamach, by karmiły piersią. Z drugiej strony – w szpitalach (nawet tych przyjaznych matce, dzieciom i karmieniu piersią) personelowi łatwo przychodzi namawianie kobiet do podania dziecku sztucznego pokarmu. Bo dziecko nie przybiera na wadze. Albo przybywa za wolno. Albo – co gorsza – spada. Albo za minutę cukier mu spadnie. A za dwie minuty, no, może za pięć - dostanie żółtaczki.

Czy polskie mamy potrafią karmić piersią?

Świeżo upieczona, spanikowana mama, ogarnięta szalejącymi hormonami, zmęczona porodem i niepotrafiąca przystawić dziecka, wpada w rozpacz i podaje mieszankę. Nie wiadomo zresztą jaką, bo „coś” dają w szpitalu, ale nie informuje się, co. Pani wyciąga z szafki, nalewa do strzykawki („jak to, nie przywiozła pani ze sobą butelki? Do porodu pani przyjechała, a butelki ze smoczkiem nie wzięła?) i daje matce. Bez słowa wyjaśnienia. Biała ciecz w temperaturze pokojowej. Autorka tego tekstu rodziła troje dzieci w szpitalach promujących karmienie piersią i za każdym razem scenariusz się powtarzał.

Nie można zaprzeczyć, że nawet doświadczona w karmieniu mama pierwsze doby życia nowonarodzonego dziecka zaczyna – poza mnóstwem innych "atrakcji" okołoporodowych - od bolących brodawek. A wsparcie w szpitalu – żadne. To znaczy nie tak – wsparcie jest, oczywiście, ale trzeba o nie poprosić. A potem jeszcze kilka razy poprosić. I w końcu może te najbardziej cierpliwe i zdeterminowane się doczekają. Nawet zdarza się doradca laktacyjny, czasami nawet dobry (!), ale do tego trzeba mieć wielkie szczęście.

Karmienie piersią

fot. istock.com

Temat ma wiele aspektów, z którymi trzeba się zmierzyć. Matki długokarmiące (za takie uważa się mamy karmiące dłużej niż 12 miesięcy) spotykają się w najlepszym razie ze zdziwieniem społeczeństwa. A częściej z oburzeniem, nawet obrzydzeniem. „Takie duże dziecko jeszcze karmisz? Przecież w tym mleku już nic nie ma!”. Tymczasem jest to nieprawda – mleko jest coraz bardziej skondensowane we wszystkie najlepsze składniki, jakie mama może dziecku podać!

Do tego dochodzi sam proces karmienia. Matki organizujące akcję „Karmiące cyce na ulice” chcą walczyć z uprzedzeniami. Ale dlaczego muszą w ogóle walczyć? Bo brakuje rozwiązań systemowych. Nie ma miejsc do karmienia, a jeśli są – to przy toaletach. Czy dorosły chciałby tam jeść? No właśnie... Brak też akceptacji społeczeństwa do tego procesu. Dla ludzi karmiąca pierś to „nagość” i nie należy się z nią narzucać przypadkowym przechodniom. A czy oni się kryją z jedzeniem po kątach? Poza tym, jak wytłumaczyć maleńkiemu głodnemu człowiekowi, że musi zaczekać jeszcze ze trzy kwadranse, bo mamusia do domu musi jakoś dojechać? To tak przecież nie działa. Ale efekt jest taki, że wybierając się z maluchem na spacer, mama często wcześniej planuje, gdzie po drodze będą miejsca, w których nakarmienie dziecka nie będzie stresem dla mamy i dziecka (i gapiów), gdzie nie narazi się na przykre komentarze.

Zobacz więcej: 6 największych wyzwań przy karmieniu piersią

Brakuje też edukacji na etapie ciąży i zaraz po porodzie odnośnie laktacji

Kiedyś w domach żyły rodziny wielopokoleniowe, starsze i doświadczone mamy uczyły młodsze wszelkich aspektów wychowania i „oporządzania” dzieci. Teraz mamy są pozostawione same sobie. Muszą sobie jakoś radzić, ale skoro napotykają tyle przeszkód, to po co się męczyć? Skoro można uniknąć przykrych sytuacji związanych z naturalnym karmieniem, ponadto można dać sobie wolność (wszelkie wyjścia np. do kina stają się możliwe, ponieważ butelkę może podać każdy, a pierś jednak tylko mama), mieć pewność, ile i kiedy dziecko zjadło, nie martwić się wagą dziecka, uniknąć bolących brodawek, nawałów mlecznych i wielu innych „atrakcji” – to wszystko powoduje, że kobiety przestawiają dość wcześnie dzieci na mleko sztuczne.

Nie widzą niestety drugiej strony medalu. Z pewnością nie wiedzą też, że poza emocjonalnym kosztem (dziecko traci ten specyficzny, jedyny w swoim rodzaju rodzaj bliskości) oraz zdrowotnym (na temat wyjątkowości mleka mamy znaleźć można mnóstwo artykułów i nie jest to trudne, każda z nas umie obsługiwać wyszukiwarkę Google), mleko modyfikowane będzie je kosztowało kilka tysięcy złotych rocznie! To koszty mieszanek, butelek, smoczków itd.

Do tego wszystkiego dochodzi dziwny wyznacznik WHO, sugerujący, że dziecko powinno się w naturalny sposób karmić 6 miesięcy. Przy czym jest to interpretowane wprost: pół roku, a potem mleko modyfikowane. Tymczasem przez pierwsze 6 miesięcy pokarm mamy jest jedynym, najlepszym i wystarczającym pokarmem, jakie należy dziecku dawać. Potem następuje rozszerzanie diety. A to nie oznacza przestawienia dziecka na butelkę...

Czy karmienie piersią jest trendy?

Czy polskie mamy potrafią karmić piersią? Odpowiedź jest niejednoznaczna. Nawet statystyki nie pomagają w odpowiedzi na to pytanie.

Matki długokarmiące trzymają się razem, więc uważają, że karmienie jest super i że skoro jest ich cała grupa – to jest to jakiś trend.

Matki, które nie lubiły karmić, ale karmiły, chętnie przestawiają się na mleko modyfikowane po „odhaczeniu niezbędnego minimum”.

Jeszcze inne mamy mają dziwne przekonanie, że nie mają mleka – co nie jest prawdą, z biologicznego punktu widzenia nie ma takiej opcji, trzeba po prostu laktację odpowiednio pobudzić, ale do tego potrzebny jest dobry doradca laktacyjny. Jeśli na takowego nie trafią – podadzą mieszankę.

Mamy, które karmią, ale wspomagają się butelką „żeby dziecko przespało wreszcie całą noc”, często potem odkrywają, że dziecko samo przestało chcieć ssać. Więc mają poczucie dobrze wypełnionego obowiązku, a także bezstresowe odstawienie dziecka od piersi. Nie łączą tego z własnym zachowaniem i podaniem dziecku mleka modyfikowanego. Choćby tylko na noc.

Niektóre mamy bardzo chcą karmić, ale brak wsparcia (ze strony bliskich, lekarza, doradcy) powoduje, że prędzej czy później rezygnują. Czasami jest to też kwestia zdrowotna – konieczność przyjmowania leków wykluczających karmienie sprawia, że dzieci otrzymują mleko modyfikowane. Część mam uważa, że od karmienia zdeformuje im się biust. I choć to sama ciąża na to wpływa, a nie proces karmienia – mamy wierzące w taki mit również będą chciały przestawić dziecko na sztuczny pokarm.

Karmienie piersią

fot. istock.com

Mamy, które chcą lub muszą wrócić do pracy, a nie chcą spędzać czasu z laktatorem w toalecie (rzadko znajdą przystosowane do tego miejsce w zakładach pracy) również posiłkują się mieszkanką.

I tak można by mnożyć różne przypadki, ale wciąż pozostaje wrażenie, że w Polsce mamy trend, a nawet presję na karmienie piersią. Niestety, za słowami niewiele idzie – żaden rodzaj wsparcia. Ani edukacja, ani rozwiązania systemowe, ani gotowość społeczeństwa do zaakceptowania widoku matek karmiących jako w pełni naturalnego i niegorszącego. To powoduje, że kobiety rezygnują z karmienia naturalnego zbyt łatwo. Tak, jakby nie potrafiły karmić piersią...

Polecane wideo

Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
Sandra (Ocena: 5) 26.09.2021 16:44
Nie miałam problemu z karmieniem od samego początku. Nawet jak córka miała kolki karmiłam, było więcej z tym zachodu, przez płacz. Dłużej to trwało ale jak zaczęliśmy podawać acolic wszystko na szczęście wróciło do normy. Karmię już od roku i nie zamierzam na razie przestawać.
odpowiedz
marcela (Ocena: 5) 19.09.2021 08:14
Są takie sytuacji, gdy istnieją wskazania medyczne, by (dodatkowo nie zamiast) podawać dzieciątku mm. U nas tak było, że lekarz polecił dołożyć do diety mleko modyfikowane bogate w probiotyki (hipp combiotik wtedy wybraliśmy), z uwagi na to, że córcia była rodzona przez cesarkę i moich dobrych bakterii nie przejęła.
odpowiedz
Polecane dla Ciebie