Niestety, teraz w lutym nasza córcia skończy 2 lata, a od roku oboje z narzeczonym żałujemy, że to właśnie moja siostra jest chrzestną. Na samym początku chciałabym prosić o anonimowa publikację mojego listu, ponieważ chcę uniknąć głupiej gadaniny ze strony rodziny i znajomych.
Kilka dni temu czytałam list od dziewczyny która pisała że odmówiła zostania chrzestną, ponieważ ma już dwoje chrześniaków i nie stać ją na kolejnego, bo rodzice dzieci za dużo od niej wymagają. Ja chciałabym się podzielić swoimi doświadczeniami dotyczącymi, jak się okazało po niedługim czasie, złego wyboru chrzestnej.
Gdy zaszłam w ciążę od początku wiedzieliśmy że chcemy żeby moja siostra oraz kuzyn mojego partnera byli chrzestnymi. Z chrzestnym nam się udało. Co prawda mieszka dosyć daleko bo 190KM od nas, do tego ma własną firmę więc i czasu nie za wiele, i widuje się z małą ledwie 5 razy do roku, ale ma swoją firmę, mnóstwo obowiązków, i my to rozumiemy. Do tego zawsze kiedy dzwoni pyta co u małej, jak ma przyjechać to pyta czy czegoś dla niej nie potrzebujemy, albo jakiej zabawki jeszcze nie ma, bo on sam nigdy nie wie co kupić. I to nam się podoba, że się interesuje co u niej, co już potrafi, jak z jej zdrowiem.
Natomiast moja siostra, no cóż, tu odwracamy się o 180 stopni. Na początku była bardzo podekscytowana że to właśnie ja wybraliśmy na chrzestną. Co jakiś czas przyjeżdżali, później kiedy mała miała około rok, zamieszkali z nami na kilka miesięcy i córcia bardzo się do cioci przyzwyczaiła. Później wyprowadzili się na swoje, i tu się wszystko zaczęło walić. Mieszka ze swoim facetem ledwie 6 KM od nas. Nie mają dzieci, nie mają zwierząt, ich jedynymi obowiązkami są chodzenie do pracy i podlewanie kwiatków raz w tygodniu, jednak nie potrafią znaleźć odrobiny czasu żeby przyjechać i odwiedzić chrześnice.
fot. istock.com
Ja nie mówię że mają za każdym razem jej coś przywieść, chciałabym tylko żeby chociaż raz w miesiącu się pofatygowali i przyjechali na kawę, zobaczyć się z małą (żeby jechać do nich też jest zawsze problem bo od poniedziałku do piątku pracują, a w weekend nigdy nie mają czasu).
Zamiast tego sama z siebie moja siostra odwiedza małą tyle co chrzestny który mieszka 184km dalej i ma mnóstwo obowiązków. Tak, prawda że dodatkowo widuje ją przez przypadek, kiedy np w tym samym czasie jedziemy do naszych rodziców (mamy i ojczyma, którym szczerze mówiąc też wiele brakuje do bycia dobrymi dziadkami, ale to już inny temat). Zadzwonić też nie zadzwoni, chyba że coś ode mnie potrzebuje, albo musi mi przekazać jakąś informację od mamy (bo najwyraźniej mojej mamie jest ciężko samej do mnie zadzwonić).
Wczoraj np byliśmy na zakupach. Weszli do sklepu, przeszli obok mojego narzeczonego, i nawet cześć nie powiedzieli. Ok, zdarza się czasem kogoś nie zauważyć czy nie poznać. Chwilę później gdy staliśmy przy kasie, siostra podleciała na pół minuty żeby się przywitać i och, ach jaka jesteś śliczna, jaka kochana, ciocia już musi iść. No więc mówię jej że zamiast podchodzić na kilka sekund w sklepie i uciekać, lepiej by na kawę przyjechała i spędziła z dzieckiem trochę czasu, na co ona że nie ma na to czasu. A mała jak zwykle zaczęła jęczeć i płakać, bo ona chce do cioci. I takim oto sposobem widziała się z małą w tym miesiącu 2 razy przez przypadek. Na początku miesiąca gdy pojechaliśmy wszyscy na obiad do mamy, i wczoraj w sklepie.
Jest mi z tego powodu strasznie przykro, bo widzę jak nasza niuńka strasznie cierpi za każdym razem kiedy widzi chrzestną dosłownie na momencik. Zawsze strasznie płacze kiedy tylko jej ciocia wychodzi. Czasami aż wydaje mi się że ona wie, że jak już ciocia wyjdzie to może jej czasem nie zobaczyć przez kolejne 2-3 miesiące. Rozmawiałam z siostrą na ten temat, ale cały czas to samo. Nie mają czasu. Natomiast mają czas na to żeby co tydzień jechać do naszej mamy, która mieszka prawie 40km dalej, i nie po to że mama potrzebuje pomocy. Ona ma 39 lat, i jest w pełni sił, nie jest starsza schorowana panią, która potrzebuje pomocy, więc myślę że jeden weekend w tygodniu mogliby nie pojechać do niej tylko przyjechać do dziecka. Nam jest ciężko spotkać się z nimi w weekend u mamy, bo pracujemy na zmiany, i nie mamy stałych weekendów wolnych. Jest mi przykro, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji.
Byłam święcie przekonana że to bardzo dobry wybór. Niestety, teraz w lutym nasza córcia skończy 2 lata, a od roku oboje z narzeczonym żałujemy że to właśnie moja siostra jest chrzestna. Kto wie, może jak już będzie miała swoje dzieci to zrozumie o co nam chodzi, i zacznie podchodzić odpowiedzialnej do swego, w pewnym sensie, obowiązku bycia chrzestną, ale na ten moment nic takiego się nie zapowiada.
Przeczytaj również: