List od jednej z Mam - czy to depresja poporodowa?

Od 5 miesięcy jestem mama małego Aleksandra. Kocham to dziecko bardziej niż wszystko, ale chyba nie daje już sobie rady. Każdego dnia wstaję do niego z płaczem, często nie mam siły go nawet podnieść. Boje się. W dodatku ojciec dziecka przepija wszystkie pieniądze i jestem w sytuacji, w której nie mam nawet na pampersy (a tetry mam tylko 5 sztuk, przecież to starczy tylko na moment... nie nadążam prać). Każdego dnia jest gorzej. A co, jeśli któregoś dnia nie wstanę?
Drętwieją mi ręce, na nogach zrobiły się pająki z naczynek i ciągle tylko słyszę, ze jestem darmozjadem, bo nie pracuje. Prawie na wszystko mam ochotę reagować płaczem, ale tego nie robię, bo nie chcę dawać dzieciątku płaczliwego mleka - karmię piersią. Wszystko robię przy dziecku sama, ojciec małego pracuje całymi dniami, a jak nie pracuje to siedzi sobie z sąsiadami jakby nigdy nic przed domem i rozmawia na tematy zapewne daleko odbiegające od dzieci.
fot. istock.com
Nie mam pomysłu co zrobić, żeby się choć trochę zainteresował... czytać artykułów czy gazet nie chce, na rozmowę reaguje krzykiem... a tak bardzo chciał mieć dziecko...Każdego nowego dnia zbieram resztki energii, żeby w ogóle żyć. Słyszałam o depresji poporodowej, ale przy tym ponoć dziecko się w ogóle odrzuca, a ja bez mojego malucha świata nie widzę...
Któraś z was może wie, jak mogę sobie choć trochę pomóc? (Dodam, że poszłabym do pracy, ale dopiero kiedy będę mieć pewność, że dziecko jest przy ojcu bezpieczne).
Przeczytaj również: