Mój mąż mnie zdradza, ale nie odejdzie od nas - list czytelniczki

Przeczytajcie wyznanie kobiety, która dowiedziała się o zdradzie męża... i postanowiła, że to ona będzie rozdawać karty.
Mój mąż mnie zdradza, ale nie odejdzie od nas - list czytelniczki
fot. istock.com
18.04.2023
Katarzyna Lemanowicz

Kiedy twoje życie się wali możesz się załamywać i zastanawiać, dlaczego ty. Kiedy jednak masz dzieci pierwsze o czym myślisz to, czy dadzą sobie radę z tym, co je spotka? Silna potrzeba sprawowania kontroli nad życiem rodziny jednak może zaprowadzić w dziwne miejsce. Tak jak autorkę naszego listu, która nawet dla nas pozostaje anonimowa. Przeczytajcie jej wyznanie.

Mój mąż mnie zdradza, ale nie odejdzie od nas - list naszej czytelniczki

"Droga Redakcjo, Ja wiem, że pewnie spadnie za to na mnie fala krytyki od ludzi, którzy mnie nie znają. Ale to chyba bardziej forma spowiedzi publicznej niż prośba o poradę...

Mam 35 lat i trójkę dzieci. Jestem młoda, takie mam zdanie. Zawsze starałam się stawiać szczęście rodziny i miłość na pierwszym miejscu. Moje życie było idealne, do czasu, aż nasz najstarszy syn nie zachorował. Nie chcę waszej litości, dlatego nie będę mówić o chorobie. Powiem tylko, że są dni, kiedy jest normalnym dzieckiem. A zdarzają się takie, że wszyscy płaczemy i czekamy na najgorsze. To strasznie wykańcza psychicznie, tyle musicie wiedzieć.

Zanim zaszłam w pierwszą ciążę skupiałam się na karierze po to, aby odłożyć niezbędne środki na założenie rodziny i wybudowanie domu dla moich najbliższych. Mój mąż też zawsze dobrze zarabiał ale nigdy nie wydawaliśmy ponad stan. Oszczędzaliśmy z myślą o tym, że na starość pozwolimy sobie na luksusy, jak dobrze pójdzie.

Życie jednak pokrzyżowało nam plany. Wprawdzie dom wybudowaliśmy, ale większą część oszczędności pochłania choroba syna. Leki są chol... drogie. Oszczędzamy na czym się da, ale wygląda na to, że niedługo będziemy musieli sprzedać dom i po jednej nerce. Tak się przynajmniej śmialiśmy kiedyś z mężem.

No właśnie, z mężem. Kiedyś moim największym przyjacielem, kochankiem i moją miłością. Teraz patrzę na niego jak na tchórza, który skoczył sobie w bok dla odreagowania trudów życia dorosłych. I tak, zrobił to klasycznie, z koleżanką z pracy. Pewnie nawet tam to robili. Ale w sumie nie będę się nad tym zastanawiać.

fot. istock.com

Jest gnojem i tego już mu nikt nie odbierze. Nigdy tak naprawdę nie powiedział też, dlaczego to zrobił. Tłumaczył się przestojem między nami, wypaleniem, potrzebą świeżego powietrza... Już go chyba nie kocham, ale nadal go potrzebuję. Jestem silna, ale choroba syna mnie wykańcza. Nie mam nikogo poza nim i dziećmi. Wychowałam się w domu dziecka na dalekim zadupiu, nie mam przyjaciół ani rodziny z prawdziwego zdarzenia, w sensie babci, cioci, stryja. Jestem wyrzutkiem życia. Dlatego potrzebuję B. do życia. 

Ale wiecie co? On nie miał ochoty wracać. Dobrze mu było tam, gdzie się znalazł. Bez zobowiązań, z młodą, odważną kobietą, która nie stawiała mu wymagań.

Jak zmusić człowieka do czegoś? Cóż, jest na to sposób, średnio humanitarny. Odpowiedziałam ogniem na ogień. Zdobyłam numer męża tej kobiety i powiedziałam mu o nich. Okazało się, że kobieta była taka frywolna, bo mąż trzymał ją krótko. Kochanka się odwróciła, a mąż z podkulonym ogonem zapukał do drzwi. I tak jest z nami od roku, zgaszony i szukający po cichu nowych wrażeń, bo pomiędzy nami już nic nie ma. Monitoruję zresztą jego social media i szybko hamuję panienki z którymi flirtuje. Jedną zaczepiłam na mieście i zapytałam, czy ma jakieś zasady moralne i dlaczego podrywa mojego męża. Drugiej wypłakałam się w słuchawkę, że nie ona pierwsza i nie ostatnia go chwilowo zajmuje i że B. szybko się nią znudzi. Obecnie to działa. I tylko o to mi chodzi.

Na szczęście B. jest dobrym ojcem i dba o dzieci. A mi tylko o to chodzi. Starszy syn dobiega 10 lat i nie chcę, aby musiał się mierzyć z tym, co na niego spadło bez ojca. Jemu się to należy. Mam na myśli wsparcie, miłość ojca i jego obecność.

I nie, ja nie znalazłam sobie kogoś na boku. Dobro moich dzieci jest dla mnie najważniejsze i na tym się skupiam. Nie pozwolę B. odejść, dopóki dzieci nie będą gotowe. Wtedy może robić co chce."

 

Przeczytaj również:

Chcesz się podzielić swoją historią? Napisz do nas koniecznie na: [email protected]

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 19.04.2023 09:20
To kolejny przykładną to że faceci są słabi. A ten mąż to już całkowicie pipa
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 18.04.2023 10:30
Skoro do tego doszło - widocznie dojść musiało.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.04.2023 08:57
Wypuść go dobrowolnie, inaczej facetowi może coś strzelić do głowy i wasza rodzina skończy na okładce brukowców.
odpowiedz
Polecane dla Ciebie