Anne Goscinny, autorka scenariusza do filmu "Szczęście Mikołajka", opowiada o tym, czy nazwisko Goscinny to dziedzictwo!

Czy Anne Goscinny żyje w cieniu ojca i czym dla niej jest szczęście? Przeczytaj tę inspirującą rozmowę!
Anne Goscinny, autorka scenariusza do filmu "Szczęście Mikołajka", opowiada o tym, czy nazwisko Goscinny to dziedzictwo!
Anne Goscinny - fot. Imav
02.03.2023
Katarzyna Lemanowicz

Znasz przygody niesfornego chłopca - Mikołajka? Jeśli jeszcze nie - choć przyznajemy, że ciężko nam w to uwierzyć - to pora nadrobić zaległości. Bo, od kilkudziesięciu lat Mikołajek, bawi i wzrusza kolejne pokolenia małych, ale też i tych dużych. Mikołajek to książka obowiązkowa, dosłownie dla każdego i każdy znajdzie w niej coś dla siebie. 3 marca, już jutro do polskich kin trafia film rysunkowy "Szczęście Mikołajka". To pełna humoru opowieść o chłopcu, którego w latach 50. XX wieku w Paryżu powołali do życia przyjaciele: pisarz, René Goscinny i rysownik, Jean-Jacques Sempé. W filmie poznajmy tajemnice niezwykłej przyjaźni twórców Mikołajka i fragmenty ich nieznanej dotąd, intrygującej biografii.

Przy okazji tej premiery rozmawiamy z Anne Goscinny - autorką scenariusza do filmu "Szczęście Mikołajka" i córką - René Goscinnego. 

Anne Goscinny - wywiad

Kiedy poczuła Pani, że pisanie to jej powołanie? Sposób na życie? Praca, którą chce się wykonywać?

Mój ojciec zmarł 5 listopada 1977 roku, miałam wtedy 9 lat. Szybko zrozumiałam, że powinnam też pisać książki, aby tato mnie usłyszał. Już od 10 roku życia zaczęłam pisać listy do niego adresowane, później nowele, piosenki i o wiele później powieści. Pisać... tylko to potrafię robić! To pozwala kontrolować losy postaci. Moje książki są pełne duchów, które nie mogą opuścić tego świata. Natomiast nigdy nie traktowałam pisania jako terapii, wręcz przeciwnie. Uważam, że należy najpierw się leczyć, a potem pisać, a nie pisać po to, aby się leczyć. Pisanie to wymagająca sztuka, każde słowo zawiera świat, każdy przecinek ma znaczenie. Zawsze przywiązywałam wagę do formy i myślę, że właśnie ta forma odróżnia pisanie od próby terapii. Tworzymy strukturę tekstu, ale nie konstruujemy ramy dla wypowiedzi, gdy siedzimy na kozetce psychoanalityka!

Anne Goscinny (c) Jean Philippe - Baltel

Czy książki o Lukrecji to odzwierciedlenie Pani charakteru i tego, co gra w Pani duszy? Czy raczej przeciwnie?

Świat Lukrecji zrodził się z mojej przyjaźni z rysowniczką Catel. Miałyśmy ochotę stworzyć współczesną bohaterkę, już niezupełnie dziecko, ale jeszcze nie do końca nastolatkę. Napisałam już co najmniej 80. powieści o Lukrecji. Inspirowałam się moją córką Salomé. Z Lukrecją, przeżywam każdy etap jej życia, tak jak na przykład koniec dzieciństwa, którego ja nie miałam. Lukrecja dobrze mi robi, rozśmiesza mnie, zadziwia, zaskakuje. Często mam wrażenie, że bierze mnie za rękę i zabiera tam, gdzie zdecydowała się pójść, aniżeli tam, gdzie ja zamierzałam ją zaprowadzić. Oddaję się temu z radością.

Pani tata urodził się w 1926 roku – to zupełnie inne czasy niż dzisiaj. René "Mikołajka" stworzył w latach 50. Czy uważa Pani, że dzisiejszą młodzież/dzieci może dalej porwać i zaciekawić historia o niesfornym i szalenie zabawnym dziecku bez tych wszystkich „dobrodziejstw” XXI wieku? Jak zachęcić dzisiejsze dzieci do zapoznania się z historią o "Mikołajku"?

"Mikołajek" powstał w 1959 roku, mój ojciec przestał pisać swoje bajki w 1964 roku. I fakt, Mikołajek to rzeczywiście mały chłopczyk połowy dwudziestego wieku. Nie posiada akcesoriów elektronicznych, a mimo tego dzisiejsze dzieci się z nim utożsamiają. Młodzi czytelnicy są wymagający, wyrafinowani i doskonale rozumieją, że to tylko akcesoria. To, co się liczy w świecie Mikołajka to miłość, którą obdarza swoich rodziców, czułość w stosunku do swojej nauczycielki, przyjaźń, którą utrzymuje ze swoimi rówieśnikami. To świat bez internetu, bez telefonów komórkowych, bez tabletów, a jednak dzieci utożsamiają się z Mikołajkiem i jego kolegami. Każdy z nich ma w klasie ulubieńca nauczycielki i nieuka. Świat stworzony przez mojego ojca i Sempé jest ponadczasowy. Stały sukces książek pokazuje, że nasz mały uczeń jest nadal na czasie.

Współpracowała Pani przy filmie animowanym "Szczęście Mikołajka - skąd się bierze szczęście". Kto wpadł na pomysł tego filmu i dlaczego to takie ważne pokazywać nadal twórczość Pani taty?

Osobą, która wpadła na genialny pomysł tego filmu, jest wizjonerski producent: Aton Soumache. Początkowo chciał połączyć archiwalne obrazy, na których widać było mojego ojca i Sempé, z animacją. Szybko zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie tyleż ryzykowne, co ekscytujące, aby stworzyć całość w formie animacji. Musieliśmy wykreować mojego ojca i Sempé, wymyślić dla nich twarze, dać im głos.

Najbardziej skomplikowaną rzeczą było dla mnie napisanie "przejścia" między światem autorów a światem Mikołajka. One musiały odpowiadać sobie nawzajem, a nie przeciwstawiać się sobie. Reżyserzy i animatorzy wykonali kolosalną robotę, animując rysunki Sempé. Prace nad tym filmem zajęły nam ponad 5 lat i chcę podkreślić znaczenie muzyki. Mieliśmy szczęście, że wielki kompozytor, Ludovic Bource, zgodził się stworzyć muzykę. Jean-Jacques Sempé miał bzika na punkcie jazzu i nie było mowy o tym, żeby go rozczarować!

Dla mnie ważne jest dalsze ożywianie dzieł ojca, niezależnie od tego, czy to to Asterix, czy Mikołaj. Dopóki żyją jego bohaterowie, pamięć o moim ojcu będzie trwać. Fikcyjne postaci przeżywają swoich twórców, to jedno z ważnych przesłanek filmu.

Anne Goscinny (c) Jean Philippe - Baltel

Przesłanie filmu to reakcja na swojego rodzaju traumy i niepowodzenia, z którymi borykali się Pani tata i Sempe podczas dosłownej walki o rozpoznawalność, sprzedaż rysunków, zauważenie. Czy dzisiaj równie trudno jest zaistnieć?

Tak. Ten film to historia o wytrwałości. O tym, w jaki sposób, pomimo tragicznych wydarzeń w dzieciństwie można stworzyć idealne dzieciństwo bohatera. Dziś, jak i wczoraj, bardzo trudno jest przebić się w tym zawodzie. Środki komunikacji są co prawda liczniejsze, bardziej udoskonalone, ale są też często odzwierciedleniem iluzji. Pojawienie się mediów społecznościowych jest pułapką. Mój ojciec i Sempé mieli szczęście, że nie stali się ich ofiarami tego, co daje dziś zbyt często iluzję nawet krótkotrwałej sławy.

Czy sądzi Pani, że twórczość Pani taty może być nadal inspirująca dla dzieci/młodzieży? Przeczytałam wszystkie książki o przygodach Mikołajka. Mam 40 lat i dla mnie to była fantastyczna, zabawna i niejednokrotnie wzruszająca przygoda.

Tak. Uważam, że praca mojego ojca może dziś zainspirować twórców jutra. Podobnie jak w przypadku powieściopisarza, niezbędne jest przeczytanie Dumasa, Hugo, Stendhala, aby umieć ich kiedyś zacytować. To ważne dla młodej osoby, chcącej dziś stać się scenarzystą lub autorem powieści dla dzieci.

Anne Goscinny - fot. Imav

Co dla Pani jest najważniejsze w życiu i czym dla Pani jest szczęście?

W każdym wieku odpowiedź na to pytanie jest inna. Nastolatka, którą byłam, nie odpowiedziałaby tak samo. Jeśli pytacie o szczęście, to są nim moje dzieci. Z wiekiem rozumiemy, że szczęście składa się z kropeczek, szczęśliwych chwil i że żadnej kropeczki nie należy lekceważyć.

Czy uważa Pani, że tata był prekursorem w swojej dziedzinie? Że zostawił po sobie coś, dzięki czemu Pani żyje się lepiej/prościej?

Mój ojciec był rzeczywiście prekursorem w swym fachu. To, od jego czasu nazwisko scenarzysty pojawiło się na okładkach komiksów. Przed nim, wyłącznie imię rysownika było wymieniane. Mój ojciec sprawił, że dorośli przestali czuć się winni, czytając komiksy.

Gdy np. czytamy Asterixa, bawimy się dobrze w wieku 7 i 47 lat, zauważając szczegóły, które nam wcześniej umykały. Mój ojciec zdecydowanie przekazał mi swoje spojrzenie na rzeczy, ludzi i świat. Jest to spojrzenie wyposażone w filtr, który wybiera te rzeczy, które mogą stać się składnikiem komedii.

Dla kogo jest film Szczęście Mikołajka?

Mam nadzieję, że "Szczęście Mikołaja" jest adresowany do każdej publiczności. Podczas pokazów słyszałam śmiejące się dzieci, widziałam wzruszonych dorosłych. To film opowiadający z dowcipem o życiu dwóch mężczyzn, z ich dramatami, spotkaniami oraz z trudnościami i radościami, z którymi się borykali. Gdy moje dzieci były małe, zabierałam je do kina, by oglądały wszystkie kreskówki! Ile razy się nudziłam? W przypadku "Szczęścia Mikołajka", nie lekceważyliśmy dorosłych, którzy będą towarzyszyć swoim dzieciom w kinie. Mogę śmiało powiedzieć, że ta animacja nam się udała.

Czy dla Pani, nazwisko Goscinny to dziedzictwo, które ułatwia, czy raczej komplikuje życie zawodowe? Czy bycie córką tak wybitnej i charakterystycznej postaci jak René Goscinny kształtuje charakter w jakiś konkretny sposób?

Bycie córką geniusza jest to ogromna odpowiedzialność. Gdy napisałam swoją pierwszą książkę w 2002 roku, znalazłam wydawcę łatwiej niż gdybym nie nosiła tak słynnego nazwiska. Od tamtego czasu opublikowałam około 20. książek. Myślę, że udało mi się stworzyć własne imię. Jeśli uznać, że początki są rzeczywiście ułatwione, dalszy ciąg jest zdecydowanie trudniejszy. Takie nazwisko wiąże się z olbrzymimi oczekiwaniami. Mam w stosunku do siebie wymagania podobne do tych, które miałby mój ojciec w stosunku do mnie i do samego siebie.

Jeśli kiedyś się jeszcze raz spotkamy, chcę, by mi powiedział mi, że jest ze mnie dumny. Nie jestem wyłącznie córką swojego ojca. Jestem także konsekwencją tragedii, która miała miejsce 5 listopada 1977 roku. Moja mama też zachorowała w 1976 roku, a zmarła w 1994 roku. Byłam wtedy bardzo młoda. Musiałam zmierzyć się ze smutkiem i szybko nauczyć się żyć bez rodziców.

Czy Pani ojciec byłby dumny dzisiaj z filmu Szczęście Mikołajka? Czy uważa Pani, że zrobiła Pani dobrą robotę?

Nie mogę mówić w imieniu mojego taty. Jednak chcę wierzyć, że byłby zafascynowany. Po pierwsze, że w tej animacji stworzyliśmy dialog między twórcami a Mikołajkiem. Po drugie: włożyłam w pisanie scenariusza całe swoje serce, wrażliwość i wszystkie fakty, o których wiedziałam na temat mojego ojca. Zwracałam uwagę na każdy etap realizacji filmu. Będę wiecznie wdzięczna producentom, którzy mi zaufali. Aton Soumache i Lilian Eche : przeżyłam u ich boku moje najpiękniejsze doświadczenie zawodowe.

 

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie