Na randkach mówię o mojej depresji - list czytelniczki

Jedna z czytelniczek podzieliła się z nami swoją historią.
Na randkach mówię o mojej depresji - list czytelniczki
fot. istock.com
04.02.2021
Dominika Stanisławska

Od kilku lat leczę się na depresję. Po rozwodzie z dwójką dzieci było mi bardzo ciężko, tym bardziej, że od porodu pierwszego dziecka nie pracowałam nigdzie. Mąż zajmował się zarabianiem, a ja domem. Gdy moja starsza córka miała 3 lata, mąż oświadczył, że odchodzi. Było mi bardzo ciężko.
Zobacz więcej: 
Zostawiłam mojego wieloletniego partnera, bo kłamał w kwestii wieku – list czytelniczki

Historie z życia wzięte - list czytelniczki

Gdy zaczęłam chodzić do psychologa i brać leki, zrozumiałam, że mój były mąż nigdy mnie nie kochał, ale nie zraziłam się tym. Mam dwójkę dzieci, jestem młoda, więc na pewno jeszcze kogoś poznam. Po roku terapii zaczęłam umawiać się na randki. Dzieci nikomu nie przeszkadzały, co mnie bardzo cieszyło. Problem pojawiał się, gdy mówiłam o depresji. Na początku byłam zdziwiona reakcją i niewiedzą wielu osób na ten temat. Jednak to aż tak bardzo mnie nie przerażało.

Na początku byłam zdziwiona reakcją i niewiedzą wielu osób na ten temat. Jednak to aż tak bardzo mnie nie przerażało.
fot. istock.com

Zaczęłam się martwić, gdy dochodziło do jednego spotkania, a do kolejnych już nie. Myślałam, że to popularna choroba - rzeczywiście tak jest, ale ludzie nie chcą o niej ani mówić, ani słyszeć. Przyjęłam inną taktykę i nie mówiłam o depresji na pierwszym spotkaniu. Dochodziło do kolejnych, a gdy nabrałam zaufania… Mężczyzna znów się ulatniał. Rozmawiałam na ten temat z moim psychologiem i zasugerował, abym nie wstydziła się o tym mówić. Jednocześnie zasugerował, żeby już podczas rozmowy mówić o tej "przypadłości". Uniknę wtedy niepotrzebnego spotkania i marnowania czasu. Rzeczywiście zaczęłam tak robić, ale przez pandemię zupełnie nie wychodzę z domu.
Zobacz więcej: 
Dziecko uratowało mnie przed alkoholizmem – list czytelniczki

W przypadku osób z depresją siedzenie w domu i zajmowanie się dziećmi, które w sumie nie wymagają już opieki jest niekomfortowe. Ile mogę, tyle poświęcam czasu dzieciom, staram się zajmować sobą, ale fakt, że moja choroba komuś przeszkadza jest bardzo dobijający. Martwię się, że już nigdy nikogo nie poznam. Nie ukrywam, że nie chce być sama. Dzieci mają dobry kontakt z tatą, ale chciałabym, aby w domu pojawił się mężczyzna, który będzie pomagał. Zwyczajnie i po ludzku wesprze dobrym słowem, pomoże przy dzieciach, przytuli. Martwi mnie także niska świadomość społeczeństwa na temat tej choroby.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie