Życie we dwoje to to trudna sprawa, a jeszcze trudniej rozsądnie planować i zarządzać wspólnymi wydatkami. Sekretem udanego związku jest nie tylko entuzjazm i praca wkładana w budowanie relacji, ale też dobre zarządzanie wspólnymi wydatkami. Wydaje wam się, że ciągle rachunek się nie zgadza? Nie możecie zaoszczędzić nawet złotówki, chociaż wcale dużo nie wydajecie? Poznaj te cztery złote zasady, które ułatwią wam panowanie nad wydatkami.
Zobacz więcej: Jak nauczyć dziecko oszczędzania?
Każdy zarabia swoje pieniądze, więc ma oddzielne konto w banku, a co za tym idzie – wszystko płacicie po połowie. Gorzej, gdy trzeba zapłacić rachunek w restauracji. Jedno z was nie będzie miało akurat gotówki lub wyjdzie do toalety, więc normalne, że druga osoba zapłaci całość. Co robić w takich momentach? Najlepiej załóżcie wspólne konto, na które będziecie wpłacać określoną sumę. Pozwoli to na racjonalne wydawanie i planowanie budżetu. Dzięki temu rozwiązaniu, zawsze rachunek wyjdzie na zero, bo każde z was będzie przelewać na konto uzgodnioną wcześniej kwotę.
fot. istock.com
W związku będziecie mieć prawdopodobnie trzy lub cztery konta. Po jednym osobistym oraz jedno lub dwa oszczędnościowe. Aby jak najlepiej orientować się w wydatkach połączcie wszystkie konta, aby mieć do nich na bieżąco wgląd. Pozwoli to na rozsądne rozdzielanie pieniędzmi, np.: na wspólne wakacje, remont domu, samochód.
Życie na kredyt, to nie jest najlepsze rozwiązania. Karta debetowa nie powinna być waszym zabezpieczeniem. Najlepszym sposobem na śledzenie wydatków jest płacenie karta kredytową za wszystko, a z debetowej najlepiej zrezygnować. Dzięki karcie kredytowej możesz łatwo policzyć, ile wydajesz. Natomiast przy karcie debetowej wydajesz niewielkie kwoty, a pod koniec miesiąca musisz oddać jedną, konkretną kwotę, która często jest bardzo wysoka.
Zobacz więcej: 5 rzeczy, z których żadna z nas nigdy nie zrezygnuje!
Oszczędzanie nie polega na odmawianiu sobie wszystkiego, ale na racjonalnym planowaniu. Nie musicie zachowywać się jak mrówki – całe życie pracując i nic z tego nie mając. W wieku 20-kilku lat ciężko oczekiwać, że będziecie odkładać na dalekie cele. Lepiej skupić się na małych drobiazgach, które pozwolą wam na dążenie do większych. Wielkie kwoty biorą się z drobnych.