Mom-shaming: „A gdzie była matka?” – cz. 7

Magiczna siódemka, czyli tekst numer siedem z cyklu „mom-shaming” o wręcz „magicznej” roli matki, której imię przywoływane jest w chwili wszelkich nieszczęść tytułowymi słowami „a gdzie była matka?”
Mom-shaming: „A gdzie była matka?” – cz. 7
fot. istock.com
29.06.2020
Aleksandra Aleksandrowicz

… bo że ojciec w tym czasie popijał piwo przed telewizorem to normalne. Matka jako źródło naszych problemów na kozetce u psychiatry, jako autorka największych wad naszych mężów, winna wszelkich zaniedbań a często nawet wbrew nauce oskarżana o niepokalane poczęcie wszak „złapanie faceta na dziecko” nie wymaga udziału mężczyzny.

Wszystko to "matki wina"?!

Z drugiej strony jak dziecko jest zaradne, inteligentne i przebojowe to wiadomo, że „tatuś w dzieciństwie był identyczny”. Jeśli jakikolwiek człowiek zrobi coś źle – wina matki.  Wszyscy do niej dzwonią, wszyscy mają do niej pretensje. Więc jak na „wzorowe uczennice” i grzeczne oraz miłe dziewczynki przystało, bierzemy na siebie zarówno rolę najlepszego pracownika miesiąca jak i idealnej matki, która tak jak kiedyś w szkole tak i teraz w pracy może być wezwana na dywanik do dyrektora, aby wytłumaczyć „gdzie była jak ktoś coś zawalił”. A jak jeszcze dołożymy do tego, że winna jest zdrady męża, bo nie wystarczająco często się uśmiechała i zupę mu gotowała to już przed oczami mam mem, na którym Jezus bierze udział w teleturnieju „Jeden z dziecięciu” i na hasło „Wszystkie grzechy świata”, odpowiada: „Na mnie”.

Cały cykl artykułów o zjawisku jakim jest: #MOMSHAMING znajdziesz TUTAJ!

Zakończmy, więc narrację w stylu, że wszystko „to matki wina” i weźmy odpowiedzialność za siebie. Zauważmy, że dzieci nie wychowują się wyłącznie z matkami w odciętych od świata bańkach. Oczywiście jest czas, gdy rodzic ma olbrzymi wpływ na to jak będzie myślało o świecie i reagowało dziecko, ale później spotyka ono na swojej drodze tylu ludzi i uczestniczy w tylu zdarzeniach, że odbieranie mu a właściwie nam, dorosłym ludziom prawa i możliwości decydowania o sobie jest po prostu idiotyczne. Uważam, że jako trzydziestokilkulatka mam wpływ na to co i jak myślę, robię i czuję i nie muszę siedzieć z założonymi rękoma z hasłem na ustach „jaką mnie Panie Boże stworzyłeś taką mnie masz”, więc kończąc krótko: odczepcie się już od tych matek a jeśli nie potraficie to może czas na przepracowanie takiej relacji u specjalisty.

Będzie mi miło jeśli odwiedzicie mój Instagram: @autentyczna.mama

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Długi weekend czas zacząć 🤸‍♀️...a nie to nie w tym roku 🙈 Ale przynajmniej odkryłam czym się różni u mnie pierwsze macierzyństwo od trzeciego 🤩 To, co tak mnie męczyło z pierworodnym, czyli fakt, że najchętniej cały czas spędzałby ze mną i na mnie a wózek i łóżeczko wydawały się go parzyć 🔥 Tak przy trzecim dziecku nie mam już potrzeby nigdzie się spieszyć, czegokolwiek robić, nic nie jest ważniejsze od BYCIA BLISKO... pod warunkiem oczywiście, że ktoś mi przyniesie jedzenie i zajmie się starszymi dziećmi 😉 To tylko będzie trwało kilka miesięcy... gdybym zrozumiała przy pierworodnym, że czas tak szybko biegnie... bo oczywiście słyszałam to od innych mam, ale kto by ich wtedy słuchał 😉 #autentycznamama #mamatrojki #mamaicorka #bliskość #czułość #rb #rodzicielstwobliskosci #planynaweekend

Post udostępniony przez Aleksandra Aleksandrowicz (@autentyczna.mama)

Polecane wideo

Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
Karolina (Ocena: 5) 29.06.2020 20:30
Ja np. opiekowałam się dzieckiem, a mój mąż mnie zdradzał. I w życiu bym niczego nie podejrzewała, gdyby nie to, że moja przyjaciółka mnie namawiała, żeby dyskretnie sprawdzić, czy na pewno chodzi na tego tenisa. Zatrudniłam Detektyw Skrzypek i okazało się, że to nie tenis, a Dominika.
zobacz odpowiedzi (1)
Polecane dla Ciebie