Za każdym razem, gdy czytam w internecie wpis przytłoczonej macierzyńską codziennością kobiety, który zaczyna się od słów: „Musiałam to wreszcie z siebie wyrzucić… nie daję już rady… pomóżcie” z nadzieją zerkam na komentarze, aby przeczytać „tulę mocno… też byłam w tym miejscu… to kiedyś minie”.
I niestety za każdym razem trafia się jakaś, chyba zakompleksiona kobieta, która „wie lepiej”, bo „przeżyła więcej” a już na pewno „miała gorzej” i „jakoś dała radę”. Bo kiedyś to nie było jednorazowych pieluch, słoiczków, zabawek, pralek, samochodów a wodę nosiło się ze studni… generalnie nie było niczego.
Zobacz więcej: Mom-shaming: O tym, że to wstyd jest zawstydzać innych… chyba, że mowa o matkach – część 1
Nie wiem na ile to jest pocieszające dla tej zdesperowanej mamy, która odsłoniła się w chwili kryzysu, ale szczerze wątpię, że po przeczytaniu takiego komentarza nagle wstaje, otrzepuje kurz smutku z ramion i rusza niczym Wonder Woman z nową energią przepraszając jednocześnie za to, że nie doceniła tego, co ma.
fot. istock.com
Myślę sobie natomiast, że kobieta o zerowym poczuciu empatii, która zignorowała jej ból a sama zapewne zapomniała ile miała „kiedyś” pomocy od rodziny i sąsiadek, w której głowie nie mieści się, że ktoś ma inny próg bólu i cierpliwości, poprawiła sobie jednocześnie takim komentarzem samopoczucie i dowartościowała się.
Bo nagle dostrzegam w tych krytykujący komentarzach mnóstwo kobiet, które tylko w taki sposób są w stanie zaznaczyć, że „one wszystko same”, zwrócić na siebie uwagę i dopiero do mnie dociera, że to są takie małe dziewczynki, które wołają o atencję i że tak jak one teraz negują, że komuś „bezpodstawnie” jest trudno tak kiedyś ktoś ich uczucia i wysiłek zanegował.
Pomyślmy przez chwilę czy język, którego używamy względem innych, nie jest tym, który słyszałyśmy jako dzieci? „Nie wstyd Ci?”, „Nie płacz”, „Nic się nie stało” – takie zawstydzanie i negowanie tego, co było dla nas ważne w dzieciństwie sprawia, że ignorujemy nie tylko własne potrzeby i uczucia, ale także innych… i powiem szczerze, że nie wiem co jest gorsze.
Będzie mi miło jeśli odwiedzicie mój Instagram: @autentyczna.mama
Zobacz więcej: Mom-shaming: „Ja bym tak nie mogła…” – cz. 2