Okiem Taty – szlag mnie czasem trafia, gdy widzę bezmyślność niektórych rodziców!

Jestem ojcem i pod żadnym pozorem nie pozwoliłbym iść mojemu Synkowi samopas obok ulicy.
Okiem Taty – szlag mnie czasem trafia, gdy widzę bezmyślność niektórych rodziców!
26.07.2023
Katarzyna Lemanowicz

Jak mawiają - punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Tylko że według mnie spojrzenie na pewne kwestie powinno być niezmienne. Niestety, takie dziwne rozdwojenie widzę u ludzi w zależności od tego, czy zasiadają za kierownicą i kierują samochodem, czy idą chodnikiem jako piesi. Jak taki delikwent jedzie samochodem, to myśli sobie, że każdy musi mu ustępować i uważać na niego… A z kolei, gdy idzie pieszo po chodniku, to ma w głowie hasła: „Przecież kierowca musi mnie puścić”, „To niech on uważa”. Otóż taka jest zaskakująca prawda (klepana chyba przez nas wszystkich przed egzaminem na prawo jazdy), że i pieszy, i samochód są uczestnikami ruchu drogowego. Obie strony muszą zachować na drodze szczególną ostrożność.

Nie ufaj nikomu, każdy jest nieobliczalny

Szlag mnie trafia, gdy widzę takie sytuacje jak wczoraj. Niestety, widuję je bardzo często. 

Jadę samochodem po dość ruchliwej drodze, po chodniku obok idzie para z dzieckiem. Hm… Zresztą, trudno powiedzieć, że „z”. Oni idą sobie z przodu i o czymś zaciekle dyskutują, a maluch (na oko trzylatek) idzie za nimi. „Idzie” to również dość ogólnie powiedziane. Jak to dziecko – raz coś go zaciekawiło na ziemi i kucnął, innym razem podbiegł do siatki obok. Zostawał na dłużej w tyle za rodzicami, po chwili ich doganiał. Tylko pytam – jaką ci rodzice mieli pewność, że dziecko nie wbiegnie na ulicę prosto pod samochód? Oczywiście, że żadną.

Bezpieczeństwo dziecka

fot. istock.com

Według mnie szansa na to, że właśnie wbiegnie, była ogromna. Nawet jeśli jego rodzice powtórzyli mu wcześniej 100 razy, żeby na nią nie wchodził, to naprawdę nie miało to w tamtej chwili znaczenia. Dzieci zapominają się w zabawie, myślą o czymś innym, nie widzą zagrożeń. Sam jako kierowca miałem taką sytuację, że z chodnika prosto pod samochód wpadł mi chłopak (i to wcale nie najmłodszy, na oko 12-13 lat). Szedł chodnikiem z kolegą i odbijał piłkę. Na szczęście coś mnie tknęło i gdy się do nich zbliżałem, to zacząłem hamować. Piłka wpadła mu na ulicę. I wiecie co? On nie zawahał się nawet chwili, wskoczył po tę piłkę na ulicę, nawet raz się nie obejrzał. Na szczęście bardzo ostro wyhamowałem i o mój samochód odbiła się tylko piłka.

Jestem ojcem i pod żadnym pozorem nie pozwoliłbym iść mojemu Synkowi samopas obok ulicy. To my rodzice musimy mieć oczy, które wszystko widzą. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa. W tych kwestiach czasem szansa jest tylko jedna. 

 

Przeczytaj również:

Polecane wideo

Komentarze (3)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 29.07.2023 11:35
Ja widziałam podobną sytuację niedawno, tyle że dziecko jeździło hulajnogą dookoła stojących na chodniku rodziców i wyjeżdżało sobie na ulicę nie patrząc czy coś jedzie czy nie.A rodzice oczywiście zajęci rozmową ze znajomymi, a do tragedii mogło dojść w każdej chwili...masakra.
zobacz odpowiedzi (2)
Polecane dla Ciebie