Długo zachwalaliśmy z M. uroki spania w jednym łóżku z Naszym Małym Urwisem. Co tu dużo mówić, uwielbialiśmy widok naszego spokojnie śpiącego szkraba. Chcieliśmy mieć go blisko nas w nocy. Móc przytulić, gdy szukał rączkami mamy lub taty. Szybko utulić, gdy śniło mu się coś złego. Poza tym, gdy M. karmiła go w nocy, było jej zwyczajnie łatwiej. Miała go pod ręka i robiła to niemal przez sen. No, ale… miarka z tą słodyczą właśnie się przebrała… Oboje stwierdziliśmy, że chcielibyśmy spać w naszym łóżku tylko we dwoje. Szkoda tylko, że nasz syn ma na to zgoła odmienne spojrzenie.
Po pierwsze - spanie z nim stało się zwyczajnie męczące. Chłopak jest coraz większy i coraz bardziej ruchliwy w nocy. Wierci się, kręci, kopie (gorąca krew - niemożliwe jest przykrycie go czymkolwiek, tak długo wali nogami, aż zrzuci z siebie przykrycie). Ło matko, a ostatnio w nocy, to nawet wstaje, siada, kładzie się na nas w poprzek łóżka. Po drugie – z powodu tej jego nocnej nadpobudliwości boimy się, aby nam nie spadł na podłogę. Niby potrafi sam schodzić z łóżka, ale „na śpiocha” to po prostu wstaje, rusza i nie patrzy, gdzie i jak idzie. Podejrzewamy, że jest tak bardzo niespokojny w nocy z powodu ząbkowania. Trzeci powód - chcę spać tylko z moją żonką!
Tylko jak pozbyć się z naszego łóżka tego brzdąca, kiedy on przy każdej próbie przełożenia go do łóżeczka zanosi się żałosnym płaczem? Ostatniej nocy usypialiśmy go i odkładaliśmy na zmianę dziesięć razy. Za każdym budził się i płakał. Wygrał. Będzie ciężko.
Zobacz więcej: Dlaczego niemowlęta płaczą - nowa dość kontrowersyjna teoria!