Nauczyciele zarobią niewiele więcej od sprzątaczek. To powód do oburzenia, czy do wstydu?

Liczby mówią same za siebie. Nauczyciel po czterech latach pracy, który zrobił już mianowanie, ma wynagrodzenie zasadnicze 5310 złotych plus 4 proc. dodatku stażowego, czyli łącznie 5522 złote brutto. Pracownik obsługi z 20-letnim stażem otrzyma natomiast 4666 złotych plus dodatek stażowy 933,3 złote, co daje w sumie 5599 złotych brutto.
Krzysztof Wojciechowski z Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność" nie gryzł się w język: "W tym momencie wszystkie dyrdymały o podnoszeniu prestiżu zawodu zostały obalone. To jest pełna kompromitacja."
Po ogłoszeniu tych danych zawrzało w środowisku nauczycielskim. Pedagodzy mówią o utracie prestiżu zawodu, o tym, że za chwilę wszyscy będą rezygnować z pracy w szkole. Ale czy przypadkiem te głosy nie są wyrazem ukrytej pogardy wobec innych pracowników szkoły?
Zastanówmy się przez moment - dlaczego sprzątaczka ma zarabiać mniej niż nauczycielka? Czy dlatego, że jej praca jest mniej ważna? Kto z nas chciałby posyłać dziecko do brudnej, niesprzątniętej szkoły? Czy możemy sobie wyobrazić funkcjonowanie placówki oświatowej bez osób, które dbają o czystość i higienę?
Może zamiast oburzać się na to, że "ktoś taki" zarobi prawie tyle samo co my, warto pomyśleć o tym, że w końcu wszystkich pracowników szkoły będzie stać na godne życie? Czy personelowi szkoły, poza nauczycielami, powinno być gorzej niż pedagogom? Dlaczego?
Prawdziwym problemem nie jest to, że sprzątaczki zarobią więcej. Problemem jest to, że nauczyciele wciąż zarabiają za mało. Według nowych stawek pedagodzy otrzymują:
Te kwoty to wciąż za mało jak na osoby, które kształcą przyszłe pokolenia. Za mało jak na ludzi, którzy często pracują po godzinach, sprawdzają klasówki w weekendy i martwią się o swoich uczniów także poza szkołą.
Wyższe pensje przysługują wszystkim pracownikom po 20 latach pracy - to sprawiedliwe rozwiązanie, które docenia doświadczenie i lojalność wobec miejsca pracy. Każdy, kto przez dwie dekady rzetelnie wykonywał swoje obowiązki, zasługuje na godne wynagrodzenie.
Zamiast narzekać na to, że inni zarobią więcej, może czas walczyć o to, żeby wszyscy w oświacie zarabiali godnie. Bo prawdziwy skandal to nie to, że sprzątaczka dostanie przyzwoitą pensję, ale to, że przez lata wszyscy pracownicy szkół byli niedoceniani finansowo.
Może to też okazja do przekonania się, że prestiż nie wypełnia lodówki. Godne zarobki to robią.
Jest też wreszcie okazja do pokazania uczniom, że nieważne, jaki masz zawód, nie powinieneś godzić się na głodowe pensje. Minimalne wynagrodzenie nie oznacza minimalnej wartości człowieka.