Ty też jesteś ciągle na froncie, raz w roli dowódcy, raz szpiega, a raz lekarza? Mamy dla ciebie kilka rad! Rodzeństwo rywalizuje między sobą, biją się, przepychają, wyrywają zabawki, siłują. Wojna toczy się o jedną zabawkę, nawet jeśli rodzice doszli już do tego, że kupują dwie takie same lalki czy takie same samochodziki - wojna będzie akurat o to, co trzyma w ręku brat czy siostra.
Mówimy, że nasze domy stają się domami wariatów, w których ciągle słychać piski i wrzaski. Jeśli jedno dziecko śpiewa, drugie zaczyna też śpiewać, jeśli jedno tańczy, drugie też, jeśli jedno skacze z kanapy, drugie się przyłącza, jedno ciągnie mamę ze sweter, drugie też spróbuje, jedno rozlało zupę, to i drugie. Spokój jest tylko, gdy dzieci śpią w tym samym momencie lub gdy jedzą słodycze (oczywiście takie same) i kiedy bajka w telewizji zainteresuje je w takim samym stopniu. W tych nielicznych chwilach masz szansę na kawę i zebranie sił. Za chwilę znów możesz nie wiedzieć, kogo najpierw ratować, bo oboje płaczą, kto kogo pobił i o co i jak to naprawić? Bycie mediatorem kosztuje wiele energii.
Starsze dziecko często przejmuje dowodzenie nad młodszym rodzeństwem. To ono wymyśla zabawy i ustala role dla młodszego dziecka. Starsze, na użytek zabawy (ale nie tylko), przejmuje też powiedzonka swoich rodziców, naprawdę możemy się przejrzeć jak w lustrze. Będzie udawało mamę czy tatę, a młodsze ma być ich dzieckiem. Młodsze nie zawsze chce się poddać i próbuje walczyć o swoje. Starsze dziecko sprytnie wykorzystuje to, że więcej umie niż młodsze, potrafi lepiej mówić, obsługuje pilot do telewizora, czasem nawet komputer, jest silniejsze i nie zawaha się użyć swojej przewagi.
Starszak ułożył wieżę z klocków, niemowlak przeraczkował i zburzył. Mama pomaga starszakowi odbudować wieżę, a młodszemu daje inne klocki do zabawy, ale gdy tylko budowla powstanie, niemowlak znów ją burzy. Zniszczeń dokonuje też maluch - potrafi porysować zeszyty brata czy siostry, pomieszać kolory ciastoliny i urwać głowę ulubionej lalce. Czasem rodzice wydzielają przestrzeń dla starszaka i montują bramkę w drzwiach jego pokoju, to granica nie do przeskoczenia dla młodszego dziecka. W wielu sytuacjach to naprawdę pomaga. Bramka to rozwiązanie tylko na jakiś czas. Starsze dziecko przebywa za bramką, kiedy chce pobawić się w spokoju, ono też potrzebuje trochę samotności i czasu na samodzielną zabawę. Gdy starszak idzie do swojego pokoju i chce być sam, szanujmy jego decyzję i zajmijmy się maluchem. Młodsze dzieci są absorbujące, nic dziwnego, że starszak będzie nim zmęczony. Maluchy natomiast wolą się bawić z kimś niż same.
Będą się kłócić, przepychać, gonić się po domu i po wszystkich meblach dosłownie jak pies z kotem, zostawiając za sobą porozrzucane rzeczy. Ktoś kiedyś powiedział, że małe dzieci są jak mikser, tylko na większych obrotach i bez pokrywki. Coś w tym jest. Po chwili rzucą się sobie w ramiona i będą jeść dosłownie z jednej miski. Szybko wybaczają sobie urazy, ale równie szybko znajdują preteksty do następnych kłótni. Rodzice mają ciężko i naprawdę nie za dużo da się zrobić. To taki wiek i tak jeszcze przez jakiś czas będzie, raz mniej konfliktów, raz więcej.
Najwięcej kłótni dotyczy zabawek. Rodzice przewidują takie sytuacje i jeśli kupują puzzle dla starszego dziecka, kupują też drugie dla młodszego. Ale oczywiście to nie wystarcza, bo starszak ma puzzle ze Świnką Peppą w kosmosie, a młodszy ze Świnką Peppą na przyjęciu. Starszak natychmiast powie, że marzył o tych z przyjęciem, bo w tle jest wielki, zielony smok. Rodzice mówią: „Przecież można się wymieniać, dzielić”, ale nie dokończą zdania, bo dzieci zaczną się przekrzykiwać: „To moje!!!”, „Nie, to moje!!!”. Na to rodzice odpowiadają, że jak dzieci zachowują się w ten sposób, to jest im bardzo przykro i nie kupią im więcej zabawek, bo nie chcą się nimi dzielić. To może pomóc, dzieci z czasem dojdą do tego, że fajnie jest zamienić się zabawkami. Warto zachęcać dzieci do dzielenia się i za każdym razem chwalić.
Dobrym sposobem motywacji może być wpisanie punktu "dzielenie się zabawkami" w codzienny plan dnia. Stworzenie takiego planu dnia dla dzieci to nic złego, my sami zapisujemy sobie rzeczy, które mamy wykonać i skreślamy je z naszych list. Zróbmy więc dużą tabelkę dla dzieci i zapiszmy w niej stałe punkty dnia (ubieranie się, śniadanie, obiad, kolacja, mycie ząbków) i dodajmy do nich te, których chcemy nauczyć (dzielnie się, sprzątanie zabawek, pomoc w domu). Dziecko powinno samo odznaczać, co już zrobiło, najlepiej wszystko na koniec dnia. Dla przedszkolaków samodzielne odznaczenie jakiegoś punktu będzie frajdą i podzieli się zabawką chociażby po to, aby samemu odhaczyć ten punkt. To metoda małych kroków. Inni rodzicie wprowadzają różne tablice motywacyjne, gdzie dziecko zapisuje sobie plusa albo nakleja naklejkę, kiedy zrobi coś dobrze. Niektórzy rodzice są przeciwni tablicom motywacyjnym. Jednak stosuje się w wielu przedszkolach czy świetlicach środowiskowych, zapewne dlatego, że porządkują wiele czynności.
Droga Mamo nie możesz faworyzować żadnego z dzieci ani zachowywać się jak sędzia, ale jak mediator - staraj się zrozumieć obie strony konfliktu. Jeśli chwalisz malca, pochwal też starszaka, podobnie, gdy mówisz, że kochasz. Bo nadal kochamy nasze łobuziaki!
Przeczytaj również: