Niektórzy rodzice są zdania, że dziecku należy zapewnić swobodę i nie ograniczać jego wolności. Mają rację?

Wszystko na temat bezstresowego wychowania.
Niektórzy rodzice są zdania, że dziecku należy zapewnić swobodę i nie ograniczać jego wolności. Mają rację?
fot. istock.com
08.05.2023
Katarzyna Lemanowicz

Są dwa rodzaje dzieci – jedne karne, grzeczne i posłuszne, drugie rozbrykane, nieuznające autorytetów i samowolne. Oba te typy zachowań są skutkiem konkretnego modelu wychowawczego, na jaki zdecydowali się rodzice. W przypadku dzieci zuchwałych i niesubordynowanych najczęściej ma miejsce tzw. bezstresowe wychowanie, czyli specyficzny (i kontrowersyjny) system pedagogiczny.

Bezstresowe wychowanie – tak czy nie?

O bezstresowym wychowaniu w Polsce szerzej zaczęto mówić na początku lat 90., choć sam model wychowawczy tego typu już 50 lat wcześniej propagował amerykański pediatra Benjamin Spock, który twierdził, że rodzice powinni traktować dziecko jako równorzędnego partnera. W Polsce bezstresowe wychowanie stało się niejako elementem mody i przeciwwagi dla autorytarnego wychowania socjalistycznego.

Ten typ wychowania dziecka opiera się m.in. na braku kar, niewyznaczaniu granic, nienarzucaniu opinii czy ocen, a także na antypedagogice, która odrzuca sterowanie życiem małego człowieka. Antypedagogika oddaje wolność do decydowania o sobie dziecku, a rolę nauczyciela sprowadza do roli `przewodnika` w myśl zasady, że lepiej wspierać zamiast wychowywać. Podstawowym warunkiem tego wspierania jest jego dobrowolność. Antypedagogika, charakterystyczna dla bezstresowego wychowania, hołduje wolności, równości, samostanowieniu o sobie, przyjaźni i odpowiedzialności każdego za siebie.

Bezstresowe wychowanie - czy jest lepsze dla rozwoju dziecka?

Rodzice propagujący bezstresowe wychowanie dają dziecku maksimum swobody, spełniają jego prośby i zachcianki, akceptują je i nie próbują go zmieniać. Propagatorzy takiego modelu wychowawczego przekonują, że dziecko rozwija się wtedy lepiej, bo nie jest narażone na stres, dorasta w poczuciu własnej wartości i szybciej staje się odpowiedzialne za własne czyny oraz wybory.

Karolina, 29-letnia mama dwójki dzieci, opowiada, że na bezstresowe wychowanie swoich pociech zdecydowała się jej starsza siostra. "Kiedy oznajmiła mi, że będzie tak je wychowywać, byłam zdziwiona, ale nie chciałam się wtrącać. Moja siostra stwierdziła, że to doskonała metoda wychowawcza. Obecnie ma trójkę dzieci w wieku 5, 7 i 10 lat, dwóch synów i córkę. To jej bezstresowe wychowanie okazało się kompletnym nieporozumieniem. Dzieci są rozpieszczone, zarozumiałe, pyskują, nie uznają autorytetów i nie szanują starszych. Żądają, by ciągle spełniać ich kaprysy, krzyczą i robią, co chcą. Sama byłam świadkiem, gdy najstarszy syn powiedział ostatnio do swojego ojca: tato, co ty chrzanisz?! Moja siostra wygląda jak wrak człowieka, ale nie chce przyznać, że popełniła wychowawczy błąd".

fot. istock.com

Bezstresowe wychowanie - bardziej szkodzi niż pomaga!

Bo bezstresowe wychowanie ma więcej wad niż zalet. Udowodniono, że dzieci wychowane w ten sposób nie uznają granic w żadnych dziedzinach, przez co są impulsywne i bywają agresywne, przejawiają niedojrzałe zachowania, mają postawę roszczeniowa i brakuje im samokontroli. Bezstresowe wychowanie wcale nie służy dzieciom, które muszą znać granice swoich zachowań – wtedy czują się pewniej, bezpieczniej, dojrzewają podręcznikowo i prawidłowo kształtuje się ich osobowość. Dziecko, które ma stanowić samo o sobie, gubi się w otaczającym je świecie. Gdy dorasta, jest trudnym partnerem, przyjacielem, pracownikiem.

Bezstresowe wychowanie jest równie szkodliwe co wychowanie surowe i stosowanie kar cielesnych – przesada w żadną stronę w przypadku opieki nad dzieckiem nie jest wskazana. Istnieje jednak słowo-klucz, które powinien znać i stosować każdy rodzić: dyscyplina. "Utrzymanie dyscypliny to prawdziwa sztuka. Jeżeli posługujesz się nią, staje się czymś więcej niż tylko panowaniem nad zachowaniem. Przyczynia się do rozwoju społecznej, moralnej i emocjonalnej inteligencji" – uważa Margot Sunderland w książce "Mądrzy rodzice".

Nauka mówienia NIE!

Dyscyplina nie oznacza jednak stosowania surowych kar! Taka dyscyplina utrudnia socjalizację i zwiększa prawdopodobieństwo, że z dziecka wyrośnie chuligan, a nie moralny obywatel. Jednak wyznaczanie granic jest konieczne. "Wyraźne NIE jest dzieciom potrzebne dla moralnego i społecznego rozwoju. Dziecko, które rzadko spotyka się z zakazem, zaczyna czuć się silniejsze i nie szanuje rodzica. Poczucie, że dorosły nie potrafi rządzić, jest dla dziecka przerażające. Ponadto brak wyznaczonych przez rodzica granic dotyczących niedopuszczalnych zachowań przekazuje dziecku bardzo niepokojące przesłanie, które brzmi: dopuszczalne jest krzywdzenie ludzi, zabieranie im czegoś, przeklinanie. Nic się nie dzieje, gdy się tak postępuje" – podkreśla Margot Sunderland. Takie dziecko uczy się, że może kontrolować rodziców.

Powszechnie uważa się, że najlepszy model wychowawczy to styl autorytatywny, czyli oparty na autorytecie. Oznacza on, że dziecku wyznacza się jasne reguły i standardy zachowań. Dziecku rodzic poświęca dużo uwagi i zapewnia mu ciepło emocjonalne. Jest gotowy do negocjacji z pociechą i jest wobec niej konsekwentny. Dziecko wyrasta na pewnego siebie, stabilnego emocjonalnie, wytrwałego człowieka. Ma odpowiednią samoocenę, zna granice, podejmuje wyzwania, jest otwarte na zmiany i cechuje je otwartość świata.

Wskazówki dla rodziców wg Margot Sunderland, "Mądrzy rodzice":

  • ignoruj zachowania mające na celu przyciągnięcie twojej uwagi;
  • ustal czytelny zestaw reguł obowiązujących w rodzinie;
  • mów do dzieci prostym językiem;
  • wykorzystuj informowanie o wyborze i konsekwencjach;
  • nagradzaj dobre zachowanie;
  • postaraj się spędzać z dzieckiem więcej czasu.

Przeczytaj również:

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie