Polskie dzieci należą do czołówki najbardziej otyłych dzieci w Europie. Wskaźnik tempa tycia mamy z kolei najwyższy spośród wszystkich państw europejskich. Czy uda się zatrzymać ten niebezpieczny trend?
Eksperci z Instytutu Żywności i Żywienia biją na alarm i ostrzegają przed plagą otyłości. Już dziś polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Jeszcze w latach 70. poprzedniego wieku nadmierną masę ciała miało mniej niż 10 procent uczniów. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Okazuje się, że najwięcej winy ponoszą sami rodzice!
Dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia profesor Mirosław Jarosz jasno stwierdza, że przyczyną otyłości jest brak aktywności fizycznej i złe nawyki żywieniowe, szczególnie nadmierne spożycie tłuszczu, cukru i soli. Spożywanie wszystkich tych produktów w nadmiarze bezpośrednio przyczynia się do powstawania nadwagi i otyłości wśród dzieci. Do tego dochodzi drastyczny spadek aktywności fizycznej. Eksperci nie mają co do tego wątpliwości - wszyscy wiemy, że dzisiejsze dzieci wolą gry komputerowe niż zabawy na boisku, ale niewiele się mówi o tym, że rodzicom taki stan odpowiada i niespecjalnie chcą go zmieniać. Rodzicom po całym dniu pracy nie chce się chodzić z dziećmi ani na długie spacery, ani angażować swoich pociech w zabawy na świeżym powietrzu. Matki same przyznają, że zimową porą zdarza się, że dzieci nie wychodzą na dwór nawet w weekendy, ponieważ... mamom jest zimno!
Eksperci dostrzegają, że winę za otyłość i nadwagę wśród dzieci ponosi również rodzaj spożywanych posiłków. Rodzicom nie chce się gotować dla swoich pociech, więc wybierają gotowe rozwiązania – albo w słoiczkach, albo w postaci fast foodów w drodze ze szkoły czy przedszkola. Wiele matek przyznaje, że nieodłącznym elementem powrotu do domu z przedszkola jest zakup małej paczki chipsów dla dziecka. Okazuje się, że taka postawa jest zabójcza dla naszego organizmu!
fot. istock.com
Dietetycy dostrzegają również problem w spożywaniu przez dzieci przekąsek. Rodzice nie zwracają uwagi na etykiety i wychodzą z założenia, że ciasteczka z oznaczeniem BIO i SUGAR FREE rzeczywiście nie zawierają cukru i szkodliwych substancji. W efekcie po przekąski sięga 99 proc. przedszkolaków. Nawet kilkumiesięczne maluchy ciągle dostają biszkopty czy chrupki kukurydziane, co w naturalny sposób przekłada się na nawyk ciągłego jedzenia i chrupania.
Problemem polskich dzieci są również napoje – babcie nachalnie zachęcają do tego, by podawać dzieciom soki. Tymczasem spożycie nadmiernej ilości soku szkodzi (a nadmiar u małych dzieci to już 250 ml, więc tradycyjna szklanka). Najlepiej więc, jeśli w naszym domu będzie się piło wyłącznie wodę – nie dość, że dzieci nie będą miały okazji spożywać sztucznych soczków, to jeszcze będą dorastać w przekonaniu, że do picia służy przede wszystkim (o ile nie wyłącznie) woda.
Dietetycy są zgodni również co do tego, że jemy za mało warzyw, owoców i pełnoziarnistych produktów zbożowych.