Dla jednych rodziców wczesna pora to 4:30, czasem to 5:00, a czasem 6:15. Są rodzice, dla których pobudka o 7:00 rano to przebudzenie w środku nocy. To, jak rodzice odbierają wczesną porę wstawania dziecka, zależy od ich przyzwyczajeń i ich pory rozpoczynania dnia, a także tego, o której kładą się spać i jak przesypiają noc. Są rodzice, który wolą poranne wstawanie, bo wtedy malec wcześniej zasypia wieczorem, a są tacy, co nie lubią takiej pory. Dzieci też mają różne zwyczaje. Niektóre niemowlaki działają na zasadzie schematu: pobudka o 5:00 rano, spanie na noc przed 21:00. Inne niezależnie od tego, o której poszły spać, zawsze budzą się o 6:00 rano. Nawet w listopadzie, wtedy to już naprawdę niewybaczalne. Maluchy zazwyczaj odeśpią sobie w dzień, gorzej z rodzicami… Jak sobie radzić?
„Mnie nikt nie uprzedził, że dzieci potrafią wstawać tak wcześnie" – śmieje się Anka i dodaje: "Moja córka zawsze budzi się o 5:00 rano. To masakra dla mnie. Mąż sobie radzi, on lubi wcześnie wstawać, potrafi obudzić się jeszcze przed naszą córką i wyprowadzić psa. Potem wraca do domu, mała już oczywiście na nogach w łóżeczku, ale przynajmniej nie budzi się z płaczem, to wielki plus. Jak sobie radzimy? Zajmujemy się nią na zmianę, raz ja, raz mąż. Ja zabieram ją do salonu, zmieniam pieluchę, robię jej mleko, sadzam na dywanie i włączam bajkę, a sama próbuję dospać na kanapie. A mąż? Był czas, że od razu się z nią bawił, dlatego przez ponad miesiąc zajmował się nią rano, bo nie chciała do mnie, tylko do niego. Potem wyjechał w sprawach służbowych i ranki były tylko moje, a ja chciałam, żeby spokojnie oglądała sobie bajki, zawsze to chociaż te 20-30 minut. Przyzwyczaiła się i on też jej puszcza te bajki, więc jest dobrze, choć wiemy, że bajki są niepedagogiczne w wieku naszej córki, ale cóż, ustaliliśmy jej taki rytuał i już, mnie to ratuje”.
Zobacz więcej: Dlaczego warto czytać dzieciom już od pierwszych dni życia?
fot. istock.com
Dorota radzi sobie inaczej. Jej syn codziennie wstaje między 4:30 a 6 rano. Jeśli zdarzy mu się, że śpi do 7:00, Dorota jest zadowolona, mówi, że mogła się wyspać. „Z naszym 4-miesięcznym synkiem jestem sama, mąż pracuje w Anglii, pracuje tam miesiąc i wraca na kilka dni. Czasem czuję się, jak żona marynarza – mówi Dorota – ja lubiłam rano wstawać, ale nie o 4:30!!! Przez kilka tygodni czułam się fatalnie, myślałam, że przejdzie. Próbowałam różnych rzeczy. Zaczynałam od tego, że kładłam Filipa później spać, próbowałam go przetrzymać, zabawiałam, ale nic nie zmieniło, pobudka i tak o 4:30. Wyobrażacie sobie? O tej porze nawet nie ma nic w telewizji, wiem, bo sprawdziłam. Więc kiedy Filip odsypiał w dzień, ja też kładłam się spać. A w nocy, gdy się budzi biorę go do mnie do łóżka, gaszę światło, mam zasłonięte okna i czasem się udaje, że Filip pośpi tak ze mną godzinę. Gdy już nie chce mu się spać, daję mu zabawki do przeglądania, mam przy łóżku koszyk z zabawkami, przekręcam mojego szkraba na brzuszek i podaję zabawki. W ten sposób zyskuję jeszcze te kilkanaście minut, bo przecież i tak zaraz zaczyna się płacz, a to oznacza, że trzeba ostatecznie wstać.”
Ten typ tak ma i za wiele nie da się tu wygrać, trzeba przetrwać. Agnieszka mówi: „Moja Amelka wstawała zawsze między 6:00 a 7:00 rano. Dla mnie to był dramat, mąż zawsze udawał, że śpi, poza tym do pracy chodzi na 8:00, więc było mi go szkoda. Poza tym kiedyś obiecał, że on jej popilnuje. Skończyło się tak, że zasnął przy niej na podłodze, Amelka, nie wiem jakim cudem, znalazła Sudokrem i wysmarowała nim siebie i wykładzinę, potem poraczkowała do mojego łóżka… gdyby ktoś był ciekawy, to taki krem z wykładziny schodzi po zastosowaniu płynu do naczyń, a z buzi chusteczką nawilżaną, a ubranko trzeba poszorować mydełkiem odplamiającym. I tak ja musiałam się nią zajmować. Wiedziałam, że nie mam wyjścia, zostawiałam ciepłe łóżko, zdejmowałam piżamę żegnając tym samym wszelkie nadzieje na resztki snu i robiłam sobie kawę i grzanki z dżemem wiśniowym, czyli coś dobrego na śniadanie, przynajmniej tyle. Teraz Amelka ma 4 lata i odkąd zaczęła przedszkole, musimy ją budzić.”.
Mama Amelki ma rację, większość dzieci wyrasta z porannego wstawania, naprawdę bywa tak, że kiedy przychodzi pora szykowania się do przedszkola, malucha trzeba budzić na siłę.
A o której wstają wasze dzieci?