To są najbardziej popularne przesądy związane z dziećmi

Jak podaje CBOS, 46 proc. Polaków nie wierzy w żadne przesądy, natomiast 54 proc. wierzy w przynajmniej jeden z dziesięciu, wymienionych przy badaniu. Wiarę w co najmniej pięć z nich zadeklarowało 14 proc. badanych.
Okazuje się, że stosunkowo mało Polaków wierzy w talizmany (14 proc. ankietowanych), pechową trzynastkę (12 proc.), fartowną siódemkę (11 proc.) i w pechowość wstawania z łóżka lewą nogą (11 proc.).
Najczęściej przesądnymi osobami są te, które obecnie albo od dłuższego czasu są nieaktywne zawodowo, zajmujące się domem bądź niezadowolone ze swojej sytuacji materialnej. Częściej wiarę w przesądy deklarują też kobiety, w większości przypadków starsze, od 45 roku życia w zwyż.
Na pewno słyszeliście nie raz przesądy na temat dzieci, szczególnie pewnie wtedy, gdy Maluchy się urodziły. Jest jednak równie dużo zabobonów związanych z ciążą. Przedstawiamy Wam najbardziej przerażające przesądy związane z dziećmi, które ciągle są żywe w świadomości Polaków i od czasu do czasu jest o nich głośno, raczej w kontekście prześmiewczym.
Wszyscy znamy przesąd o nieprzechodzeniu pod sznurami z praniem - to z pewnością spowoduje, że dziecko magicznym sposobem zaplącze się w pępowinę. Noszenie korali? Oznaczało dokładnie to samo. Rozwiązywanie supłów z kolei prowadziło niechybnie do wcześniejszego porodu, a patrzenie przez dziurkę od klucza z góry skazywało dziecko na zeza.
Najdziwniejszym jest jednak przesąd związany z... patrzeniem na króliki. Mogło ono oznaczać, że dziecko urodzi się z zajęczą wargą. Patrzenie na myszkę albo straszenie kobiet w ciąży - oznaczało duże znamienia na ciele dziecka. Obserwowanie płomieni - dziecko na pewno urodzi się z czerwonymi plamami.
"Podobne rodzi podobne" - mówiono tak, gdy kobieta w ciąży się denerwowała. Spekulowano wtedy, że dziecko z pewnością urodzi się nerwowe. Zakaz alkoholu wcale nie był związany z problemami neurologicznymi, a z chorobą alkoholową noworodka.
Nie wolno było też ciężarnej zajmować się dziećmi niepełnosprawnymi - jej dziecko mogło "zarazić się" niepełnosprawnością. Ciężarne nie mogły też podawać do chrztu, ponoć wierzono, że błogosławieństwo może spaść na dziecko w brzuchu a nie na to, które było chrzczone.
Na Śląsku niektóre z nich nadal można spotkać, szczególnie, jeśli w domu mieszka jeszcze Babcia czy Dziadek.
Jakie zasady obowiązywały podczas porodu? Bezapelacyjnie trzeba było ściągnąć obrączkę, porozpinać koszulę, wszystko pootwierać, szczególnie szuflady czy szafki. Symbolicznie wszystko to miało pomóc położnicy i przyspieszyć poród. Na nocnej szafce leżały różaniec, modlitewnik oraz święcona woda i kreda, które wspólnie dbały o odepchnięcie złych mocy.
Po porodzie również nie pozwalano świeżo upieczonej mamie... schodzić samej do piwnicy. Dziecko z wodogłowiem? To tzw. podciep diabła - dziecko trzeba było... bić, dopóki nie przyjdzie diabeł, zabierze to i odda ludzkie dziecię. Jeśli nic takiego się nie działo, wieszczono dziecku rychłą śmierć.
Najbardziej absurdalne przesądy dotyczą jednak małych dzieci, szczególnie zaraz po porodzie. Przed chrztem np. dziecko miało leżeć w wiklinowym koszu, do czasu chrztu - robiono tak, by zmylić złęgo ducha, który normalnie szukałby dziecka w kołysce. Nie wolno było też chodzić z dzieckiem po domach przed chrztem - to mogło sprowadzić na dziecko zauroczenie... które można było zdjąć jedynie za pomocą odpowiedniej osoby bądź... tak, sławnych majtek matki, poprzez przecieranie.
Kąpanie w dniu chrztu miało zmywać świętość z dziecka, zatem kategorycznie się tego wystrzegano.
Zabraniano też pokazywania swojego odbicia w lustrze niemowlętom - groziło to ponoć zauroczeniem, chorobą psychiczną w przyszłości, a nawet przedwczesną śmiercią. Z kolei ubieranie niemowląt i małych dzieci na czarno miało ściągać na nie nieszczęścia w postaci choroby oraz śmierci.
Są ponoć też osoby, które wierzą, że trzeba odganiać złe duchy od małych dzieci - wiele starszych osób pluje widząc dziecko albo mówi "tfu, tfu".
fot. istock.com
Czesanie włosków małego dziecka? Będzie niemową. Obcinanie włosów przed 1 rokiem życia? Oślepnie albo będzie miało problemy ze zdrowiem. To samo z obcinaniem paznokci, kazano je... obgryzać. Zabobon z okolic Śląska mówi też, że w noc przed ukończeniem przez dziecko 1 roku życia powinno mu się dać książeczkę pod poduszkę - pomagało to w przyszłości zdobyć mądrość i bogactwo. Po powrocie z kościoła po 1 urodzinach kładło się też przed dzieckiem 3 przedmioty: różaniec (symbol życia religijnego), książkę (przyszłość naukowa) oraz... grudkę węgla (ciężka praca). To, po co pierwsze dziecko sięgało, miało symbolizować jego przyszłość.
Z jakimi zabobonami jeszcze się spotkaliście? Dajcie znać w komentarzach, albo wyślijcie do nas maila na [email protected]