Imiona dla dzieci są przedmiotem zażartej dyskusji w społeczeństwie. Część osób uważa, że ludzie nie powinni krytykować cudzych wyborów i wtrącać się w nieswoje życie, ale nie brakuje też osób stających w obronie dzieci. Odważnie apelują oni o większą rozwagę w doborze imienia. Argumentują swoją postawę tym, że w ten sposób można skrzywdzić dziecko. Dodają też, że ich zarzuty są zasadne, bo dzieci o nietypowych imionach często są w środowisku rówieśników wyśmiewane oraz izolowane.
Nasza redakcja postanowiła zagłębić się w ten temat. Poprosiłyśmy o wypowiedź znajome nauczycielki oraz pracownice przedszkoli.
„Od wielu lat pracuję w przedszkolu w dużym mieście. Muszę powiedzieć, że rodzice kierują się głównie modą albo starają się być oryginalni na siłę. Jeżeli chodzi o imiona dziewczynek, najwięcej jest Lenek, Maj i Julek. W jednej grupie czasami są nawet po 3-4 dziewczynki o tym imieniu. Powtarza się też imię Wiktoria, Nadia i Hania. Co do chłopców, mamy zatrzęsienie Kacperków, Szymonków oraz Kubusiów. Nie przeczę, że są to piękne imiona, ale gdy wołam jedno z dzieci, w moją stronę odwraca się kilka głów. Doszło już do tego, że dla każdego wymyślamy inne zdrobnienie”.
Zobacz także: Historia Kasi: „Kłócę się z konkubentem o nazwisko dla dziecka. Ja chcę dać swoje, a on swoje…”
fot. Ariel Lustre unsplash.com
„Jestem lektorem języka angielskiego. Pracuję w kilku placówkach. W każdej znajdzie się jakaś Lenka, Zosia, Kacper, Nikodem i Jaś. Zauważyłam, że są również popularne takie imiona jak Amelka, Emilka i Natalka. Wszyscy narzekają, że jest tyle dzieciaków o tym samym imieniu, ale ja uważam, że to nie jest najgorsze. Okropne są zwłaszcza zagraniczne imiona. W jednym przedszkolu jest mała Carmen, a w dwóch innych Nikola i Vanessa”.
„Pracuję w szkole podstawowej. Nie zwracam szczególnej uwagi na imiona, o ile nie są dziwne. W jednej klasie mam Zachariasza, a w innej Nataniela. Moją uwagę zwróciła też tendencja na nadawanie dziewczynkom odpowiedników męskiego imienia. I tak w szkole są Darie, Adrianny, Michaliny i Marcele”.
„Pracuję w przedszkolu w dzielnicy dużego miasta, które uchodzi za kolebkę patologii. Coś w tym jest, że rodzice z takich rodzin nadają swoim pociechom dziwne imiona. Matki nie potrafią się poprawnie wysłowić, ale mają córki Pamele, Victorie, Nikole, Vanessy, Eleny, Camille i Dżesiki. Papieros w ustach, naburmuszone usta i krzykliwy ubiór – to je charakteryzuje. Nie jestem za tym, żeby oceniać człowieka po pozorach, ale to prawda, że imię może wskazywać na środowisko, z którego się pochodzi. Współczuję tym dzieciakom. Rówieśnicy są w stosunku do nich okrutni”.
„Pracuję w prywatnym przedszkolu francuskojęzycznym. Uczęszczają do niego dzieci obcokrajowców, a także Polaków. Wśród tych ostatnich jest wielu o wysokich aspiracjach. To widać. Ich dzieciaki mają niebanalne imiona. Np. Tatiana, Tamara, Agnes, Ella, Mia i Charlotte. Zdarzają się też staroświeckie. Mamy kilka Melanii, Baś, Balbinek, Hań, Wojtków, Julianów, Igorków oraz Janków. Różnorodność sprawia, że dzieciaki nie naśmiewają się z siebie. Mam kilka koleżanek w innych przedszkolach. Tam niektóre dzieciaki nie mają życia. Jedna koleżanka opowiadała o dziewczynce, której rodzice dali na imię Kunegunda. Mała była tak wyśmiewana, że w końcu trafiła do psychologa. To było kilka lat temu i teraz koleżanka nie wie, co dzieje się z dziewczynką”.
fot. Ratiu Bia unsplash.com
„Jestem nauczycielką matematyki w szkole podstawowej. W każdej grupie, w której uczę, jest przynajmniej jedna Maja, Julia i Lena. Jeżeli chodzi o bardziej popularne imiona, mogę także wymienić Antosia, Marcela, Nikodema, Franka i Adama. W szkolę mamy też jedną Linę oraz Ines. Najśmieszniejsze jest to, że nawet nauczyciele, którzy ich nie uczą, wiedzą o tych dziewczynkach. Niebanalne imiona zwracają uwagę. Obie dziewczynki są normalne i dobrze się uczą. Imiona, które występują pojedynczo wśród moich uczniów to Emilia, Damian, Krzysztof, Mateusz, Dominika, Nina, Klaudia, Sylwia, Agnieszka, Milena czy Paulina. Były popularne kilkanaście lat temu, a teraz stają się rzadkością”.
„Rodzice w ogóle nie myślą, kiedy nadają imię dziecku. W ogóle! Jestem przedszkolanką i w grupie mam Denisa. Nawet bardzo małe dzieci znają skojarzenie z męskim narządem i mały Denis nie ma wśród nich łatwego życia. Jako opiekunka staram się reagować, ale są sytuacje, którym trudno zaradzić. Dzieciaki nie chcą siedzieć z Denisem, bawić się z nim, itd. W pewnym momencie sytuacja stała się tak okropna, że aż dzwoniłam do rodziców małych prześladowców. Jak dla mnie stanowią oni przykład tego, że dzieci wzorują się na rodzicach. Przez telefon usłyszałam wiele uwag o patologii i nieodpowiedzialnym rodzicielstwie opiekunów Denisa. Mnie jednak uderzył krytycyzm i szyderczy ton rodziców tych nietolerancyjnych dzieci. Nawet jeśli po części się z nimi zgadzam, nie wolno krzywdzić dziecka za błędy rodziców”.
„W przedszkolu zajmuję się kilkoma grupami maluchów. Mam wrażenie, że nie ma innych imion niż Nikola, Zuzia, Wiktoria, Helenka, Hania, Lena, Maja, Amelka, Dawid, Szymon, Marcel, Igor, Konrad, Stanisław. Wyjątkiem jest mała Noemi, ale jak dla mnie to też porażka. Zauważyłam, że ludzie, którzy uważają się za lepszych tzw. „warszawka” nadają swoim dzieciom staroświeckie imiona. Np. Antonina, Melania, Zofia, Władysław, Franciszek. Ale to tylko moje spostrzeżenia”.
fot. Gabby Orcutt unsplash.com
„Pracuję w przedszkolu. Co mogę powiedzieć... Najdziwniejsze imię, z jakim się spotkałam to Filomena i Denisa. Dziewczynkom trudno było odnaleźć się wśród innych dzieci. Myślę, że złym pomysłem jest szukanie oryginalności na szyję. Pierwsze kontakty z rówieśnikami mają wpływ na późniejsze życie”.
„Od wielu lat pracuję w szkole i mogłabym napisać poemat o imionach dzieci. Pewnie się powtórzę, jeżeli powiem, że w klasach przeważają obecnie Amelki, Lenki, Julki, Zuzie, Majki, Franki i Antosie. Mimo wszystko takie imiona są o wiele lepsze niż np. Ariel, Gniewko, Alfons, Kewin, Brajan, Sandra, Nikola, Afrodyta czy Izaura. W swojej karierze spotkałam się z tymi imionami. Trudno powiedzieć mi, z jakich środowisk pochodzą te dzieciaki. Myślę, że ludzie trochę generalizują, jeżeli uważają, że Nikola koniecznie musi pochodzić z patologicznego środowiska”.
„Opiekuje się czterolatkami w przedszkolu i zauważyłam, że nastała moda na krótkie imiona. W mojej grupie są dwie Igi, jedna Pola, dwie Niny oraz jedna Ida. Chłopcy przeważnie maja staroświeckie imiona np. Staś, Władek i Antek. Dzieciaki nie wyśmiewają się wzajemnie z powodu imion”.
Zobacz także: Prośba Justyny: „Doradźcie mi, czy wybrałam dla syna ładne imię”