Dr Michael Odent jest ginekologiem położnikiem, który od 50 lat pracuje we francuskich szpitalach. W swojej karierze zawodowej przyjął około 15 tys. porodów. Stwierdził ostatnio, na przekór obowiązującej modzie i standardom okołoporodowym, że mężczyźni nie powinni uczestniczyć w porodzie. Zdaniem lekarza nadmierne interesowanie się mężczyzn tymi sprawami może przysporzyć wielu kłopotów. Czy ma rację?
Obecnie bardzo popularne jest, by mężczyźni uczestniczyli w porodach swoich dzieci, wspierali swoje partnerki, robili im masaże, trzymali je za rękę w czasie parcia, a na koniec odcinali dziecku pępowinę. Szpitale bardzo wspierają wspólne porody, a położne w czasie trwania szkoły rodzenia namawiają do aktywnego, wspólnego i naturalnego porodu. Jeszcze dwadzieścia lat temu były zupełnie inne standardy, ojcowie widzieli po raz pierwszy dziecko w dniu wyjścia ze szpitala. Czy więc pójście za postępem wychodzi nam na dobre, czy rzeczywiście jest tak, że wspólne porody są piękną chwilą dla obojga? Doktor Odent twierdzi, że nie.
Lekarz twierdzi, że pomimo promowania wspólnych porodów, które rzekomo są ułatwieniem dla kobiety, w rzeczywistości opóźniają one poród i utrudniają go. Na kobietę obecność partnera działa rozpraszająco, co przedłuża poród, w efekcie czego jest on bardziej bolesny i wycieńczający. Kobieta w porodzie musi być chroniona przed pobudzaniem myślącej części jej mózgu, a obecność mężczyzny prowokuje pytania i rozmowy, co z kolei zmusza kobietę do myślenia. Kobieta rodząca powinna pozostać w prywatnym świecie, gdzie nie musi myśleć ani mówić.
Zobacz więcej: Ten film sprawi, że będziesz płakać! Niemowlak pomógł zaręczyć się rodzicom
Dla mężczyzny porodówka to dżungla. Nic nie wie, nic nie czuje, więc o wszystko pyta. W dodatku wylewa się z niego adrenalina, która udziela się rodzącej, potęgując u niej stres. Uniemożliwia to zrelaksowanie się i wydzielanie oksytocyny.
Znane są przypadki, że mężczyzna stanął w złym miejscu i widział za dużo. Po takim widoku, a nawet i bez niego zdarza się, że mężczyzna ma traumę i unika kontaktów intymnych z partnerką.
Ojciec natychmiast chce dotknąć, zobaczyć, zrobić zdjęcie i wysłać do znajomych. Utrudnia to pierwsze zbliżenia. Również przez to zmniejsza się poziom oksytocyny, która jest potrzebna również do urodzenia łożyska.
A co na ten temat sądzą nasze Supermamy? Podzielcie się wrażeniami!