Ostatnia porodówka w Bieszczadach zostanie zamknięta. "Rażąco mała liczba porodów"

Ostatnia porodówka w Bieszczadach w Lesku może zostać zamknięta od 1 lipca. Szpital generuje straty 5,8 mln złotych rocznie, a liczba porodów jest zbyt mała. Ministra zdrowia zapowiada spotkanie w sprawie ratowania oddziału.
Ostatnia porodówka w Bieszczadach zostanie zamknięta. "Rażąco mała liczba porodów"
Ostatnia porodówka w Bieszczadach będzie zamknięta Fot. Pexels
17.06.2025
Aneta Zabłocka

Ostatnia porodówka w Bieszczadach może zniknąć z mapy już 1 lipca 2025 roku. Szpital powiatowy w Lesku boryka się z ogromnymi długami - ponad 110 mln złotych zadłużenia, co stanowi niemal dwukrotność kontraktu z NFZ. Rada społeczna szpitala już podjęła uchwałę opiniującą likwidację oddziału ginekologiczno-położniczego.

Ostatnia porodówka w Bieszczadach przynosi straty

Oddział ginekologiczno-położniczy w szpitalu w Lesku generuje ogromne straty. W 2024 roku strata wyniosła 5 milionów 800 tysięcy złotych. Powodem jest zbyt mała liczba porodów - w całym ubiegłym roku na świat przyszło tam jedynie 197 dzieci. Do 22 maja 2025 roku odebrano zaledwie 56 porodów.

Według ekspertów, aby oddział mógł się bilansować finansowo, potrzeba około 400 porodów rocznie. To także granica bezpieczeństwa dla rodzących kobiet. Tymczasem zadłużenie szpitala co miesiąc powiększa się o 1,5-2 miliony złotych.

Ministerstwo zdrowia oferowało pomoc

Zespół ekspertów z Ministerstwa Zdrowia przeanalizował sytuację finansową szpitala i przedstawił rekomendacje dotyczące pilnych działań zarządczych. Jednak, jak mówi dr Krzysztof Bojarski, członek zespołu: "Dostrzegaliśmy, że tam nikt nie chce podjąć decyzji. Słyszeliśmy przede wszystkim, że potrzebują dołożenia pieniędzy".

Eksperci wskazywali na problemy z nadmiernym zatrudnieniem w szpitalu, brakiem efektywnych działań ze strony dyrekcji oraz niechęcią do wprowadzania koniecznych zmian strukturalnych.

ostatnia porodówka w Bieszczadach do zamknięcia

Trudna sytuacja rodzących kobiet z Bieszczad

Jeśli porodówka w Lesku zostanie zamknięta, dla części kobiet z Bieszczad czas dojazdu do najbliższego szpitala z oddziałem ginekologiczno-położniczym sięgnie półtorej godziny. To oznacza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa rodzących.

Wcześniej zamknięto już oddziały położnicze w dwóch innych bieszczadzkich szpitalach - w Sanoku i Ustrzykach Dolnych. Szpital w Lesku pozostał ostatnią placówką oferującą porody w tym regionie.

Kto ponosi odpowiedzialność za sytuację

Władze powiatu leskiego przekonują, że starają się ratować szpital, ale przy tak trudnej sytuacji finansowej nie są w stanie utrzymać oddziału położniczo-ginekologicznego. Starosta Wojciech Stelmach podkreśla, że samorząd nie uchyla się od odpowiedzialności.

Z kolei radni wskazują, że to Ministerstwo Zdrowia powinno pomóc w ratowaniu szpitala, który został pogrążony finansowo przez poprzednie dyrekcje zaciągające pożyczki w parabankach.

Szpital powiatowy w Lesku wystąpił już do Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ o rozwiązanie umowy od 1 lipca 2025 roku w zakresie położnictwa i ginekologii. Jak informuje Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia: "Przy rażąco małej liczbie porodów utrzymanie oddziału położniczego generuje zadłużenie szpitala, ale jednocześnie nie zapewnia funkcjonowania tego oddziału na wystarczająco wysokim poziomie".

Ministra Izabela Leszczyna zapowiedziała kolejne spotkanie w Ministerstwie Zdrowia, ale zastrzegła, że "bez determinacji samorządu i pracowników nie pomoże żaden minister, ani poseł".


Źródło: Rynekzdrowia.pl

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie