Jakie są przeciwskazania do znieczulenia porodowego?

Czy znieczulenie porodowe powinno być domyślnie dostępne dla pacjentek?
Jakie są przeciwskazania do znieczulenia porodowego?
fot. istock.com
21.02.2024
Katarzyna Lemanowicz
Jestem wielkim zwolennikiem tego pomysłu. Są tylko dwa przeciwskazania do podania pacjentce znieczulenia zewnątrzoponowego i wbrew obiegowej opinii nie jest nim "wydłużenie porodu". Znieczulenie powinno być szeroko dostępne. Nie fundujmy pacjentkom traum poporodowych – apeluje lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Jakie są przeciwskazania do znieczulenia porodowego?

Według danych NFZ i Rzecznika Praw Obywatelskich, jedynie 14% porodów w Polsce odbywa się przy znieczuleniu zewnątrzoponowym. Ponad połowa placówek przez cały rok 2022 nie podała żadnego znieczulenia rodzącym kobietom. Niedawno samorząd lekarski wystosował apel do premiera o wpisanie znieczulenia zewnątrzoponowego do standardu opieki okołoporodowej. Jednym z argumentów było zmniejszenie liczby tzw. cięć cesarskich.
- Tymczasem według aktualnej wiedzy medycznej, niemalże każdej pacjentce można podać znieczulenie i to nawet w drugim okresie porodu – zauważa lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Są tylko dwa przeciwskazania:

  • Jeśli pacjentka przyjęła zastrzyki rozrzedzające krew wcześniej niż 12 h przed planowanym podaniem znieczulenia zewnątrzoponowego;
  • Jeśli pacjentka nie ma aktualnych wyników badań – morfologii i koagulogramu – układ krzepnięcia krwi.
- Ale z obiema sytuacjami szybko sobie radzimy: jeśli pacjentka bierze zastrzyki z heparyną – odczekujemy te 12 godzin od ostatniej iniekcji. W drugim przypadku zapobiegamy ryzyku braku badań: pacjentki, które prowadzą ciążę w naszej placówce, są proszone o wykonanie podstawowych badań krwi w 38. i 39. tygodniu ciąży. Mamy więc aktualne wyniki. Jeśli jednak pacjentka u progu porodu takich badań nie ma, to najczęściej pobieramy krew przy przyjęciu na oddział porodowy. Wyniki mamy już po dwóch godzinach i najczęściej wskazują, że znieczulenie można podać – wyjaśnia ekspert.

Znieczulenie - co z "postępem porodu"?

Niestety rzeczywistość bywa trudniejsza. W internetowych grupach poświęconych porodom nie brakuje historii, w których pacjentki wspominają odmowy w otrzymaniu znieczuleń. Najczęściej słyszą, że znieczulenie spowolni poród lub, że jest za wcześnie, lub za późno na jego podanie.
– To częściowo prawda. Podanie znieczulenia może spowolnić poród. Ale zawsze mówię pacjentkom: woli pani poleżeć nawet 10 godzin, ale w komforcie, czy zwijać się z bólu przez 3 godziny? Najczęściej pacjentki wybierają pierwszą opcję. Jestem zdania, że w XXI wieku naprawdę nie ma powodu, by kobiety rodziły w męczarniach. Nie ma uzasadnienia medycznego, by nie podawać znieczulenia na którymkolwiek etapie, można to zrobić nawet w drugim okresie porodu, a także na samym początku. Każdy z nas ma różny próg bólu. U niektórych pacjentek dolegliwości bólowe są tak silne, że stres rośnie do takiego poziomu, że pacjentka przestaje współpracować, a to kluczowe przy porodzie siłami natury. Warto podać znieczulenie, również po to, by pacjentka była względnie wypoczęta i miała siły, by przeć – wskazuje dr Marek Korożan i dodaje z uśmiechem: - Poza tym, nie ma takiej siły, która zatrzyma poród!
Ekspert przyznaje, że często powodem niepodawania znieczulenia są problemy kadrowe i zbyt mała liczba anestezjologów w szpitalu. Często są oni angażowani do zabiegów ze wszystkich oddziałów, nie ma przypisanego specjalisty do bloku porodowego. A tylko anestezjolodzy podają znieczulenie zewnątrzoponowe. – Dlatego szukając placówki do porodu, warto zwrócić uwagę, a wręcz dopytać, jak wyglądają możliwości otrzymania znieczulenia. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w naszym szpitalu, wszystkie moje pacjentki, które poprosiły o znieczulenie, otrzymały je – podkreśla dr Korożan.

Gdy pacjentka nie chce znieczulenia

Zdarzają się sytuacje, że pacjentka wpisuje do planu porodu odmowę przyjęcia znieczulenia. – To indywidualna decyzja rodzącej. Z moich doświadczeń wynika, że głównym powodem jest chęć rezygnacji z jakiejkolwiek medykalizacji porodu. Pacjentki boją się, że „coś” może przeniknąć przez łożysko – wyjaśnia lekarz.
W grupach ciążowych można przeczytać też o strachu przed nieprawidłowo przeprowadzonym znieczuleniu, które może grozić paraliżem całego ciała. – Ten mit jest rzeczywiście silnie zakorzeniony w społeczeństwie. Jednak przez blisko 20 lat mojej codziennej pracy na bloku porodowym, nie spotkałem się jeszcze z tym powikłaniem. Więc jest ono niezmiernie rzadkie – informuje dr Marek Korożan.

Szeroki dostęp do znieczuleń a liczba cesarskich cięć

W pomyśle ustawodawczego dostępu do znieczuleń porodowych pada teza, że powszechnie stosowane znieczulenia zmniejszą liczbę cięć cesarskich. Ekspert ze szpitala Swissmed podziela ten pogląd: - Naprawdę bardzo wiele kobiet bardzo boi się bólu przy porodzie siłami natury. Wiele pacjentek ma też złe doświadczenia z poprzednich porodów. Takie traumy są podstawą do diagnozy tokofobii, czyli wskazania do cięcia cesarskiego. I naprawdę sporo pacjentek odwiedza w tym celu psychiatrów lub szuka innych przeciwwskazań do porodu naturalnego. Wierzę, że gdyby miały 100% pewność, że otrzymają pomoc w postaci znieczulenia, to wiele z pacjentek podjęłoby próbę porodu siłami natury – podkreśla ekspert.
Jak dodaje: - Nie demonizowałbym jednocześnie cesarskiego cięcia. To najpowszechniejsza operacja na świecie, przy nowoczesnym sprzęcie i wprawnych lekarza, zabieg zajmuje 15 minut! Choć zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, poród siłami natury jest najkorzystniejszy zarówno dla mamy, jak i dziecka – podsumowuje Marek Korożan.
Marek Korożan, ginekolog, położnik

Polecane wideo

Komentarze (1)
Ocena: 5 / 5
Martyna (Ocena: 5) 21.02.2024 16:07
Nie wyobrażam sobie porodu w męczarniach, dlatego chyba nie będe mieć dzieci... używam błony dopochwowej Caya podczas seksu i polecam
odpowiedz
Polecane dla Ciebie