

Wydaje się, że poród zawsze wygląda mniej więcej tak samo. Oczywiście, czasami zdarzają się komplikacje, ale każdy wie, co ma robić. Zarówno przyszła mama, jak i personel medyczny. Z tym jednak różnie bywa, o czym najlepiej świadczą wyznania naszego rozmówcy. Paweł jest rezydentem na oddziale ginekologiczno-położniczym, ale sporo już widział.
Początkujący medyk postanowił uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, z czym musi się liczyć w swojej pracy. Dzięki niemu zaglądamy za zamknięte drzwi porodówki, gdzie nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Czasami największym problemem okazuje się pacjentka - zupełnie nieprzygotowana, w kiepskim stanie psychicznym i mająca problemy ze współpracą. Położnik ma nadzieję, że w ten sposób uświadomi przyszłym mamom kilka najważniejszych rzeczy.
fot. istock.com
Przyprowadzanie na poród całej rodziny: Rozumiem, że pierwsza ciąża jest wyjątkowym wydarzeniem, ale bez przesady. Poród rodzinny polega zazwyczaj na tym, że przy rodzącej obecny jest ojciec dziecka. Czasami ktoś inny, gdy zdążyła się rozstać z partnerem. Wciąż jednak zdarzają się prośby, by wpuścić na salę całą grupę - rodziców, przyjaciółkę, rodzeństwo i Bóg wie kogo jeszcze.
Za bardzo się stroją: Chyba czas uspokoić wszystkie panie, które dopiero do nas trafią - naprawdę nie zwracamy uwagi na to, jaką masz stylizację. Bielizna ma być wygodna, a okrycie wierzchnie łatwe do ściągnięcia. Tyle. Po chwili i tak strój przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie.
Bez powodu wpadają w panikę: Jako człowiek rozumiem, że to ciężkie przeżycie i nawet największa twardzielka może stracić zimną krew. Niektóre kobiety bywają jednak wyjątkowo przewrażliwione i wystarczy najmniejszy skurcz, by zaczęły panikować. Od razu wieszczą najgorsze - coś się dzieje, dziecko umiera, tracę ciążę, ratujcie. Tylko spokój może nas uratować.
fot. istock.com
Grożenie lekarzom: W czasie porodu pacjentki wydają się bezbronne, bo ból i stres robią swoje. Czasami jednak coś w nie wstępuje, a wtedy nie jest już tak miło. Często pouczają personel medyczny i jeśli nie zastosujemy się do ich zaleceń - grożą komisją dyscyplinarną, sądem, wykluczeniem z zawodu. Gdyby to była prawda, prokurator nie wychodziłby z naszego oddziału. Później oczywiście przepraszają, kiedy tylko przytulą zdrowego noworodka.
Niepanowanie nad odruchami: Zastanawiałem się, czy o tym wspomnieć, ale tak - fizjologia na porodówce rządzi się swoimi prawami. Rodzące mamy wymiotują, moczą się, wierzgają nogami, przygryzają sobie języki, wymachują rękami, próbują uciekać. To wszystko się zdarza i trudno mieć pretensje. Co nie oznacza, że nie wolałbym pracować w spokojniejszej atmosferze. Wystarczyłoby zrobić kilka głębszych wdechów. Spokój to naprawdę podstawa.
Błaganie o cesarskie cięcie: W czasie porodu wiele przyszłych mam dochodzi do wniosku, że mają tego dość. Akcja się dłuży, a ból okazuje się silniejszy niż w wyobrażeniach. Wtedy zaczynają się prośby: rozetnijcie mnie i będzie po krzyku. Te przechodzą z groźby, a na końcu domagają się tego błagając ze łzami w oczach.
Zapominanie o lewatywie: Czasami poród zaczyna się niespodziewanie i wtedy takie wpadki są zrozumiałe. Nie rozumiem jednak pacjentek, które przychodzą do nas na konkretny termin i wiedząc, że wywołamy u niej poród. Wtedy pielęgniarka przynosi sprzęt i instruuje, jak zrobić lewatywę. I co? Nic. Niektóre zamykają się w toalecie i tego nie robią. Albo robią niezbyt dokładnie. Efekty są później widoczne na sali.
Wstydzenie się mężczyzn: „Chyba mi nie powiecie, że to on będzie przyjmował poród?!” - nie zliczę, ile razy słyszałem to zdanie. Niektóre panie alergicznie reagują na lekarzy płci męskiej. Oczekują porodu w damskim gronie, bo przed facetem to przecież wstyd. Zresztą, co on może na ten temat wiedzieć? Tak, my też spotykamy się z dyskryminacją ze względu na płeć. fot.
Niedbanie o higienę: Wspominałem, że koronkowa bielizna nie jest konieczna, ale niech przynajmniej będzie czysta. Z tym jednak różnie bywa. Podobnie jak z dbaniem o higienę, bo niestety czasami można odnieść wrażenie, że pacjentka nie myła się przynajmniej przez tydzień. Są to jednak przypadki sporadyczne.