Naprotechnologia zamiast in vitro

Ten rodzaj walki z niepłodnością został opracowany już dawno. Dlaczego tak skuteczna metoda jest znana jedynie nielicznym?
Naprotechnologia zamiast in vitro
fot. istock.com
14.04.2022
Katarzyna Lemanowicz
Metoda in vitro to nie tylko najpopularniejszy i najlepiej znany sposób walki z niepłodnością. To również zabieg, który obok eutanazji i aborcji stanowi najbardziej kontrowersyjny temat XXI wieku. Niezależnie od opinii dotyczących etycznych aspektów sztucznego zapłodnienia, zastanawia również jego medialność, zwłaszcza że jest to jeden z wielu sposobów radzenia sobie z problemem niemożności zajścia w ciążę. Mniej znaną metodą jest naprotechnologia. Ten rodzaj walki z niepłodnością został opracowany już dawno, jednak swoją obecność zaczyna zaznaczać dopiero teraz…

Czym jest naprotechnologia?

Naprotechnologia to mało inwazyjna i w pełni naturalna metoda leczenia niepłodności. Polega na obserwacji przebiegu cyklu miesiączkowego poprzez przyglądanie się zmianom i objawom, takim jak m.in. temperatura ciała, śluz, samopoczucie. Pełna diagnostyka trwa 24 miesiące. Codzienne pomiary muszą być skrupulatne i dokładne, dlatego w określonym czasie obserwacji, kobiecie uczestniczącej w procesie pomaga instruktor naturalnego planowania rodziny oraz współpracujący z nim lekarz.

Jak działa naprotechnologia?

Po okresie polegającym na przyglądaniu się swojemu ciału, pacjentka przedstawia swoje zapiski przypominające pamiętnik. Dzięki nim lekarz może dowiedzieć się, jakiego rodzaju nieprawidłowości są niepokojące. Kolejny krok to zlecenie specjalistycznych badań, dzięki którym może okazać się, że bezpłodność kobiety jest wynikiem przewlekłych chorób, takich jak np. cukrzyca lub inne trudniejsze do wykrycia powikłania. Lekarz jest również w stanie rozpoznać objawy, które zwykle pojawiają się dopiero tuż przed lub w czasie rozpoczęcia się menopauzy. Wtedy pomocna bywa profilaktyka.

Naprotechnologia - czy to lek na bezpłodność?

fot. istock.com

Czy są minusy naprotechnologii?

Zalety naprotechnologii to przede wszystkim nieinwazyjność. Wszystko przebiega w zgodzie z naturą. Nie ma mowy o zamrażaniu i unicestwianiu nieużytych zarodków, które przez wielu uważane są za istoty ludzkie. Również koszty badań są o wiele niższe niż w przypadku zabiegu in vitro. Z tych względów naprotechnologia promowana jest przez Kościół. Mało kto wie, że jej wielkim zwolennikiem był Jan Paweł II.

Przeciwnicy natomiast twierdzą, że ta metoda nie wnosi niczego nowego, a jej tajemnica tkwi w umiejętności władania narzędziami promocji i manipulacji. W tym kontekście o tworzenie atmosfery świętości naprotechnologii oskarżani są nie tylko jej twórcy, ale również środowisko katolickie.

Kto ma rację? Zapewne nam, zwykłym śmiertelnikom, nigdy nie będzie dane się o tym przekonać. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet jeśli naprotechnologia jest procesem leczenia podobnym do placebo, ze względu na jej skuteczność potwierdzoną licznymi przypadkami udanego zapłodnienia i porodu, warto zwrócić na nią uwagę.

Niepłodność to coraz częstszy problem. Zapominamy o tym, że poprzez niezdrowy tryb życia, pozbawioną wartości odżywczych oraz modyfikowaną genetycznie żywność, a także rozwój cywilizacji, sami możemy przyczynić się do swojej niepłodności. Tym bardziej że w obecnych czasach kobiety coraz później decydują się na zajście w ciążę. Propagowanie metod sztucznego zapłodnienia generuje natomiast coraz bardziej skomplikowane (nie tylko biologicznie) zjawiska, takie jak np. „matki zastępcze”. Czy w tym temacie ludzkość nie powinna zatrzymać się na chwilę w swoim pędzie do szczęścia?

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie