Wiadomość o ciąży w wielu przypadkach jest szokiem – nawet dla par, które starały się o dziecko, zwłaszcza jeśli już od dłuższego czasu bezskutecznie próbowały zajść w ciążę. Szok jest jeszcze większy, jeśli ciąża nie była planowana. Nie mówiąc już o przypadkach, kiedy para korzystała z antykoncepcji, a mimo to dowiaduje się, że wkrótce zostanie rodzicami.
Zobacz również: Ona naprawdę mogła nie wiedzieć, że jest w ciąży. Tak wyglądała chwilę przed porodem
Taka historia przydarzyła się pochodzącej z Wielkiej Brytanii Courtney Evans, gdy miała zaledwie 17 lat. Pod koniec września 2016 roku Courtney obudziła się z silnym bólem brzucha. Była jednak przekonana, że to tylko bóle miesiączkowe. Ból jednak wciąż narastał. Zaniepokojona dziewczyna zaczęła podejrzewać, że być może ma zapalenie wyrostka robaczkowego, wobec czego jej chłopak, Bryn Tallett, zawiózł ją do szpitala. Na miejscu okazało się, że przyczyną bólu odczuwanego przez Courtney nie są ani skurcze miesiączkowe, ani wyrostek - były to bóle porodowe. Dziewczyna była w 34. tygodniu ciąży i dowiedziała się od lekarzy, że właśnie zaczyna rodzić.
Pojechaliśmy na izbę przyjęć, ale lekarze też nie wiedzieli, co jest przyczyną bólu, więc dali mi morfinę myśląc, że to zapalenie wyrostka. Nie wiedzieli, że dziecko ułożyło się z tyłu macicy, przez co nie miałam typowego ciążowego brzuszka. Trochę przytyłam, ale nie na tyle, żebym wyglądała, jakbym była w ciąży. Potem przyszedł kolejny lekarz, dotknął mojego brzucha i zrobił USG. Spojrzał na mnie i powiedział: “To twoje dziecko”. Spytałam tylko: “Czy pan żartuje?”
- wspomina dziewczyna w rozmowie z mediami.
Courtney była w szoku. Opowiada, że zawsze korzystała z antykoncepcji hormonalnej i nawet nie podejrzewała, że może być w ciąży. Poza tym, że nie miała brzuszka, nie cierpiała też na poranne mdłości. Jedyne, co zauważyła, to powracająca zgaga i wspomniane parę dodatkowych kilogramów. Natomiast nieobecność okresu tłumaczyła tym, że przyjmuje tabletki antykoncepcyjne.
Jednak 7 godzin po przyjęciu do szpitala na świat przyszedł Leo, synek Courtney i Bryna.
Położyli go na mnie, ale na początku nie byłam w stanie go przytulić. Nie chodziło o to, że go nie kocham, ale byłam w wielkim szoku. Potrzebowałam minuty, żeby dojść do siebie po urodzeniu dziecka, z którego nie zdawałam sobie sprawy. Wszyscy mówili mi: “To twój synek”, a ja myślałam: “O Boże, nie wiem, co robić”.
Na szczęście po wyjściu ze szpitala Courtney mogła liczyć na ogromne wsparcie ze strony partnera oraz rodziców. Było to o tyle istotne, że wcześniej nigdy nie miała do czynienia z noworodkami ani z małymi dziećmi.
fot. istock.com
Mój partner radził sobie z dzieckiem o wiele lepiej, niż ja. Ja wciąż byłam w szoku. To on go karmił, przewijał go, nosił na rękach. On jednak wychowywał się z trzema młodszymi braćmi. Moi rodzice okazali się wspaniali. Bez nich bym sobie nie poradziła
- wspomina 20-letnia dziś Courtney, która w momencie narodzin synka wciąż mieszkała w domu rodzinnym. Dziś Courtney i jej partner mieszkają już na swoim, ale jej historia wciąż nie przestaje zaskakiwać - zarówno innych ludzi, jak i jej samej.
Opowiadałam ludziom tę historię nieskończoną liczbę razy. Kiedy idę do fryzjera, wciąż mnie o to pytają. Pochodzę z małego miasteczka, więc każdy wie, że to ja jestem tą dziewczyną, która urodziła dziecko-niespodziankę. Mimo to nie zamieniłabym tego doświadczenia na nic innego. Leo jest moim najlepszym, małym przyjacielem.
Zobacz również: Nie miała pojęcia, że jest w ciąży. "Zajrzała" telefonem między nogi i... zobaczyła główkę!