Z jednej strony martwimy się o ujemny przyrost naturalny i promujemy rodzicielstwo. Z drugiej - wciąż bardzo stereotypowo traktujemy tych, którzy zdecydowali się na liczne potomstwo. Wielodzietne rodziny są postrzegane jako patologiczne i roszczeniowe, choć wiele z nich świetnie sobie radzi. Dobrze wie o tym Elwira, która spodziewa się już piątego dziecka.
Zobacz również: LIST: „500 zł na każde dziecko działa! Wszystkie moje koleżanki chcą zajść w ciążę”
28-latka jest szczęśliwą żoną i matką, ale niektórzy robią wszystko, by odebrać jej radość życia. Młoda kobieta od dawna jest wytykana palcami, a ataki nasiliły się przy okazji narodzin trzeciej pociechy. Dziś znana jest w okolicy pod pseudonimem „2500”. To bezpośrednie nawiązanie do kwoty, jaką otrzyma z programu „Rodzina 500+”.
W szczerej rozmowie zdradza, jak się czuje, gdy rówieśnicy nazywają ją „dzieciorobem”. A to i tak jeden z najdelikatniejszych epitetów kierowanych pod jej adresem.
fot. iStock.com
Papilot.pl: 2500 - naprawdę?
Elwira: Nie uwierzyłabym, gdybym nie usłyszała tego na własne uszy. Ciekawa jestem, czy wcześniej mówili na mnie „2000” albo „1500”. Autorka tego komentarza to nie jest osoba, z której zdaniem się liczę, ale coś mi mówi, że sama tego nie wymyśliła. Nie od dziś wiem, że mój styl życia niektórym bardzo się nie podoba, a wręcz drażni. Już wcześniej byłam wyzywana od dzieciorobów i złodziei. W sensie, że niby płodząc kolejne dzieci okradam budżet państwa.
Kto najczęściej cię krytykuje?
Na szczęście nie słyszę podobnych epitetów z ust matek, ale nie mogę wykluczyć, że one także mają o mnie jak najgorsze zdanie. Najbardziej aktywne w tym temacie są oczywiście kobiety bezdzietne, zazwyczaj moje rówieśnice. Nigdy bym nie powiedziała, że jak masz już swoje lata i nie doczekałaś się potomstwa, to coś jest z tobą nie tak. One to robią, tylko w drugą stronę. Według nich zbyt często się rozmnażam. Pewnie jestem za głupia na zrozumienie, jak działa antykoncepcja.
Myślą, że zaliczasz wpadkę za wpadką?
Najwyraźniej. Ciężko im pojąć, że ktoś może urodzić kilkoro dzieci, a wcześniej podjąć świadomą decyzję. Jeśli kogoś faktycznie to interesuje - doskonale wiem jak działają środki antykoncepcyjne. Po prostu nigdy ich nie stosowałam, bo nie miałam takiej potrzeby. Zawsze chciałam być mamą.
Zobacz również: Dominika dziękuje podatnikom za wspaniałe wakacje. Dzięki 500+ urlop spędzi w Meksyku
fot. iStock.com
Nawet we wczesnej młodości?
I tutaj pewnie niektórzy zdziwią się jeszcze bardziej, ale nie współżyłam do momentu, kiedy nie byłam gotowa na dziecko. Najpierw musiałam poznać mojego męża i mieć pewność, że będzie dobrym ojcem. Pierwszy raz zaszłam w ciążę mając 19 lat, więc dla wszystkich było oczywiste, że po prostu się przydarzyło. Prawda jest jednak taka, że liczyliśmy się z konsekwencjami. O ile tak w ogóle można powiedzieć w tym przypadku, bo dla mnie nowe życie to nie żadna konsekwencja. Raczej dar.
Kiedy pojawiły się kolejne pociechy?
19, 22, 24, 27 lat. Teraz mam 28 i spodziewamy się piątego malucha. Zagorzałych przeciwników mogę uspokoić - najprawdopodobniej to będzie na tyle. Chyba, że los zdecyduje inaczej. Mogę się pochwalić fantastyczną rodziną i to chyba ja mam powody do zadowolenia. A nie sfrustrowani hejterzy, którzy koniecznie chcą przyłożyć niczemu winnej matce. Chcę jeszcze raz powtórzyć - nie mam nic do tych, którzy nie chcą przekazywać dalej genów. Jestem zła tylko na tych, którzy uważają się z tego powodu za lepszych, a mnie wytykają.
Pseudonim „2500” ma nawiązywać do 5 x 500 zł. Czujesz, że inni wyliczają ci pieniądze, które otrzymujesz od państwa?
Z tego wynika, że tak. Oczywiście mają prawo, bo to nie jest kasa wzięta z powietrza, ale naszych podatków. Niech jednak zajmą się tymi, którzy marnotrawią środki. Znam patologiczne rodziny przepijające całe wsparcie. Ja wydaję je na najbardziej niezbędne do życia rzeczy i faktycznie korzystają na tym wyłącznie moje dzieci.
fot. iStock.com
Mówisz, że według niektórych przegrałaś życie. Od lat zajmujesz się tylko domem i potomstwem, a całkowicie zapomniałaś o sobie.
To jest kwestia podejścia. Dla jednych to faktycznie porażka, bo nie zdobyłam wyższego wykształcenia, ani nie zrobiłam kariery zawodowej. Rodzinę postrzegają jako zbędny balast. Dla mnie moi najbliżsi są zdecydowanie ważniejsi, niż dyplom i awanse. Rozumiem, że nie wszystkim mieści się w głowie, bo każdy ma inną wrażliwość i potrzeby. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie żałuję decyzji podjętej niemal 10 lat temu. Czy byłabym szczęśliwsza z magistrem przed nazwiskiem i majątkiem na koncie? Jakoś mi się nie wydaje. Równie dobrze mogłam nie osiągnąć żadnego sukcesu, a tak przynajmniej mam męża i moje szkraby.
Doskonale wiesz, dlaczego twoje życie potoczyło się tak, a nie inaczej. A czy jesteś w stanie zrozumieć kobiety w podobnym wieku, które wciąż zwlekają z tą decyzją?
Najczęściej to chyba kwestia źle ulokowanych uczuć. Albo miotają się od jednego do drugiego nieudanego związku, albo trwają w relacjach bez przyszłości. Mam koleżanki od lat niby zakochane, ale na osobności wyznają mi, że dziecka by nie chciały, bo ich facet nie sprawdzi się jako ojciec. O ile nie ucieknie na samą wiadomość o ciąży. Są też oczywiście dziewczyny, które marzą o jakiejś niesamowitej karierze. Pewnie nigdy jej nie zrobią, ale wciąż się łudzą. Dziecko postrzegają jako przeszkodę na tej drodze.
Nie wierzysz, że można być szczęśliwym tylko we dwoje?
Ja sobie tego nie potrafię wyobrazić, ale nie mam monopolu na rację. Być może istnieją ludzie, którym taki układ wystarcza. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą. A ja wybrałam, że chcę mieć rodzinę wielodzietną. Udało się i chcę być z tego dumna, zamiast świecić oczami ze wstydu.
Zobacz również: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”